Wstrząsająca relacja Kurdów z granicy polsko-białoruskiej. Migranci odsłaniają kulisy obrzydliwego zachowania żołnierzy reżimu Alaksandra Łukaszenki. Ich relację opublikował francuski dziennik „Le Monde”.
Napięcia na granicy polsko-białoruskiej nie ustają. Zachodni komentatorzy są zgodni, to służby reżimu Alaksandra Łukaszenki stoją za podburzaniem migrantów i licznymi incydentami.
Kulisy procederu ujawnił francuski dziennik „Le Monde”. Dziennikarze piszą wprost – migranci są „mięsem armatnim reżimu Łukaszenki”. – Ogromna większość irackich Kurdów, uciekających przed złą przyszłością w swoim kraju, została zwabiona w tę piekielną pułapkę po zaaranżowaniu przez Mińsk przepływów migracyjnych z Bliskiego Wschodu do Europy przez Polskę i Litwę – czytamy.
Jeden z rozmówców przyznaje: „Zostaliśmy schwytani jak bydło”. Młody mężczyzna tłumaczy, że na początku listopada przebywali w lesie, białoruskie służby podzieliły ich na mniejsze grupy. Podzielił się również traumatycznym wspomnieniem.
– Uderzyli mnie w klatkę piersiową, bo nie chciałem wykonywać ich rozkazów. Poprosiliśmy grupę żołnierzy o wodę. Wyciągnęli penisy i powiedzieli, że możemy wypić ich mocz – relacjonuje.
Wersja migrantów wskazuje, że działania na granicy koordynują służby Łukaszenki. Żołnierze reżimu są bezlitośni wobec osób. – Białorusini zamienili nas w głodne szczury gotowe zrobić wszystko, aby wydostać się z ich pułapki – mówi inny mężczyzna.
Coraz więcej z nich zdaje sobie sprawę, że padli ofiarą oszustwa.
Migranci są "mięsem armatnim", którym Łukaszenka atakuje Zachód w odwecie za sankcje nałożone po sfałszowanych wyborach prezydenckich – podaje francuski "Le Monde".https://t.co/8wdUphrrml
— Interia (@Int_Wydarzenia) November 18, 2021