Marcin Borkowski, ratownik znany szerzej pod pseudonimem „Borkoś” przekazał w mediach społecznościowych radosną wiadomość. Po ponad miesiącu został wybudzony ze śpiączki. I chociaż przed nim długa rekonwalescencja to szczególnie cieszy fakt, że jego życie udało się uratować.
„Borkoś” to prawdopodobnie najsłynniejszy polski ratownik. Jego charakterystyczny skuter-ambulans często pojawiał się na akcjach. W końcu okazało się, że on sam potrzebował pilnej pomocy. 13 października jego „motoambulans” zderzył się z samochodem a Marcin Borkowski w ciężkim stanie trafił do szpitala przy ulicy Szaserów.
Na szczęście, lekarze wygrali walkę o jego życie. Po ponad miesiącu „Borkoś” został wybudzony ze śpiączki. Radosną nowiną podzielił się w mediach społecznościowych. „Witam Was, moje kochane mordeczki! Wróciłem!” – napisał. „Nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo się cieszę, jak bardzo jestem Wam wdzięczny za te wszystkie inicjatywy i to jak wiele zrobiliście, gdy ja nie mogłem zrobić nic…” – dodał.
Ratownik nie ukrywał, że przed nim trudny czas, ale jednocześnie nie krył radości. „Niestety obsługa telefonu jest jeszcze dla mnie bardzo trudna a wszystkie czynności wyczerpujące, ale nie mogłem się doczekać aby powiedzieć, że jestem i dziękuję. Sprawność prawej ręki nie została jeszcze rozstrzygnięta, potrzebne będą kolejne zabiegi, a potem ogólna rehabilitacja, ale o tym wszystkim będę Was informować” – napisał.
Na koniec „Borkoś” podziękował również wszystkim, którzy zdecydowali się oddać krew po jego wypadku. „Zawsze marzyłem, aby udzielanie pomocy stało się bardziej powszechne, zachęcając i pokazując jak to robić. Dziś już wiem, że oddawana przez Was krew pozwoliła pomóc naprawdę wielu osobom. To wspaniałe, że pełniliście ten dyżur za mnie” – przekazał.
Żr.: Instagram/borkos_ratownik