Radosław Sikorski wyraził się z dezaprobatą o rozmowie Ageli Merkel z Alaksandrem Łukaszenką. – Niewątpliwie dla niego sukcesem jest to, że kanclerz Niemiec do niego zadzwoniła – ocenił w rozmowie z Moniką Olejnik w „Kropce nad i” TVN24.
W ubiegłym tygodniu informowaliśmy o rozmowie Angeli Merkel z Alaksandrem Łukaszenką. Kanclerz Niemiec interweniowała ws. kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. Do jej działań odniósł się Radosław Sikorski.
– Stawiałem tezę od początku, że Łukaszenko odstąpi od operacji wtedy gdy migranci staną się dla niego większym problemem niż dla nas, to się zdaje się dzieje, bo nie przeszli w takich ilościach, jak on się spodziewał, a linie lotnicze na prośbę Unii Europejskiej wstrzymały podaż migrantów – stwierdził eurodeputowany w programie „Kropka nad i” TVN24.
– Niewątpliwie dla niego sukcesem jest to, że kanclerz Niemiec do niego zadzwoniła, bo do tej pory był w izolacji międzynarodowej jako ktoś, kto ukradł wybory prezydenckie, jako uzurpator – podkreślił.
Były szef MSZ nie ukrywa, że podchodził sceptycznie do pomysłu Angeli Merkel. – Ja też krytykowałem kanclerz Merkel za tę rozmowę dlatego, że to jest kolejne działanie kraju członkowskiego, wiadomo dość ważnego, ale ponad głową innego kraju członkowskiego w sprawach, które dotyczą całej grupy Schengen i całej Unii Europejskiej – ocenił.
– Traktat z Lizbony mówi, że uzgadniamy stanowisko w różnych sprawach dotyczących polityki zagranicznej Unii na Radzie do spraw zagranicznych. Tam powinny się ścierać interesy – dodał.