Mateusz Morawiecki w rozmowie z tygodnikiem „Wprost” mówił, że należy przygotować się na najgorsze scenariusze. Szef polskiego rządu w ten sposób odniósł się do niepokojących ruchów rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą.
Morawiecki zwrócił uwagę na działania Rosji, które zmierzają do destabilizacji Europy środkowej. Premier wyjaśnił, że nie chodzi jedynie o ruchy wojsk, czy prowokowanie kryzysu migracyjnego. Zauważył, że dochodzi także do ataków cybernetycznych, czy szantażów gazowych.
„Każdy powinien już dostrzec, że Putin w ramach swojej polityki destabilizacji Europy gra na wielu fortepianach. Przecież eskalacja konfliktów leży w interesie Rosji, ponieważ zwiększa zapotrzebowanie na surowce. Efekt? Potężne wzrosty cen energii, zwłaszcza gazu, które już uderzyły w wiele krajów Unii” – mówił Morawiecki.
Czytaj także: USA ostrzegły Polskę przed rosyjską agresją?! Na razie to „nieoficjalne”
Premier zwrócił uwagę, że w tym kontekście uruchomienie Nord Stream 2, to dla Rosji szansa na uzależnienie od rosyjskich surowców. „To szansa na wywieranie gospodarczej presji na Europę” – mówił Morawiecki.
Szef polskiego rządu zwrócił uwagę na jeszcze jeden czynnik. „Gloryfikacja udziału Rosji sowieckiej w tak zwanej Wojnie Ojczyźnianej, akumulacja rezerw walutowych wskazują, że Rosja na coś się przygotowuje. Na co? Tego jeszcze do końca nie wiemy. Ale musimy zakładać najgorsze scenariusze” – przyznał Morawiecki.
Premier krytycznie ocenił rozmowy Angeli Merkel z Aleksandrem Łukaszenką. Stwierdził, że „legitymizowanie Łukaszenki to nie jest krok we właściwym kierunku”. „Zaznaczyłem bardzo wyraźnie w mojej rozmowie z panią kanclerz, że Polska nie przyjmie na siebie wyników żadnych rozmów ani rozwiązań, które będą zapadały bez uzgodnienia z nami. Ważna jest koordynacja działań i uzgodnień po stronie wolnego, demokratycznego świata” – powiedział Morawiecki.
Źr. wprost.pl