Co ja mam zrobić? Zaprzeczyć swoim ideałom? Zaszyć się gdzieś? Wyemigrować? Zacząć się układać z władzą? – zastanawia się Maciej Stuhr w wywiadzie z „Newsweekiem”. Aktor zasugerował, że obawia się o swoje życie.
Maciej Stuhr udzielił ostatnio wywiadu „Newsweekowi„. Choć początkowo tematem była premiera najnowszego filmu z udziałem popularnego aktora „Powrót do tamtych dni”, to jednak wkrótce pojawiły się także inne wątki.
Stuhr daje do zrozumienia, że pomaga migrantom z powodu swoich idei. – Nie mam takiej wyobraźni, która by mi podpowiedziała, że to może się dla mnie źle skończyć. Ani gdy wchodzę na scenę i rzucam jakiś żart o rządzących, ani gdy decyduję się jechać z żoną na granicę, ani gdy z entuzjazmem rzucam się w wir zdjęć do filmu o konfliktach polsko-żydowskich – podkreślił artysta.
W dalszej części rozmowy aktor przyznał się do obaw o swoje życie. Padło nawet stwierdzenie, że może skończyć podobnie, jak zamordowany Paweł Adamowicz. – Lęk jest. Wszyscy się boimy. Powiem więcej, te nasze kłótnie, skakanie sobie do gardeł, inwektywy, wyśmiewanie biorą się właśnie ze strachu, którym zostaliśmy nakarmieni – wyznał.
Stuhr ma żal do niektórych przedstawicieli klasy rządzącej. Aktor zdaje sobie sprawę, że słowa mogą prowokować do czynów. Jako przykład podał swoją koleżankę, której grożono kwasem.
Podczas wywiadu nawiązał również do głośnego filmu „Pokłosie”, w którym bohater zostaje zamordowany za swoje dobre uczynki. – Może mnie też kiedyś ktoś poderżnie gardło, to nie jest tak zupełnie niewyobrażalne. Ale co ja mam zrobić? Zaprzeczyć swoim ideałom? Zaszyć się gdzieś? Wyemigrować? Zacząć się układać z władzą? Zaprzeczyć swoim słowom i czynom i powiedzieć, że się pomyliłem? – pyta retorycznie na koniec.