Maciej Stuhr nie patrzy obojętnie na los migrantów na granicy polsko-białoruskiej. Aktor odwiedza miejsce, aby pomagać potrzebującym. – Mój przyjaciel spotkał człowieka, który kilka lat temu był sędzią syryjskiego trybunału, a dziś próbuje sobie znaleźć nowe miejsce w świecie – relacjonuje w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Maciej Stuhr niepokoi się losem migrantów na granicy polsko-białoruskiej od początku kryzysu. Aktor jednoznacznie opowiada się po stronie osób, które chcą się dostać do Polski. Wraz ze swoją żoną odwiedzili nawet migrantów, aby pomóc na miejscu.
W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” przyznaje, iż ostatnio również odwiedził migrantów. – Potrzeby i wyzwania zmieniają się każdego dnia. W ostatnich dniach zajmowaliśmy się np. organizowaniem telefonów komórkowych dla ludzi, którym służby państwowe te telefony niszczą i którzy nie mogą przez to zadzwonić po pomoc. Ale pewnie za parę dni będzie potrzeba jeszcze czegoś innego – relacjonuje Stuhr.
Aktor przyznaje, że na miejscu można spotkać ludzi z bardzo skomplikowaną historią życiową. – Ostatnio mój przyjaciel spotkał człowieka, który kilka lat temu był sędzią syryjskiego trybunału, a dziś próbuje sobie znaleźć nowe miejsce w świecie – powiedział.
-Poznałem też historię pastora, który uciekając z Konga przed Rwandyjczykami, szuka w Europie lepszego życia. Kiedy słuchamy takich historii, wychodzimy poza stereotyp i przestajemy myśleć pojęciami narodowymi, rasowymi czy religijnymi, a zaczynamy ludzkimi – dodał.
Stuhr o obcokrajowcach: Przez 10 miesięcy mieszkaliśmy z czeczeńską rodziną
Aktor uważa, że nie należy się bać migrantów. – Jako społeczeństwo zostaliśmy nakarmieni strachem. Zaczęliśmy bać się własnego cienia i tego, co może zagrażać nam, naszej kulturze, ojczyźnie, tradycji. Tymczasem spotkanie z innym człowiekiem nie musi oznaczać niebezpieczeństwa dla naszych zwyczajów i stylu życia – stwierdził.
W tym kontekście podzielił się osobistym świadectwem. – Przez 10 miesięcy mieszkaliśmy z czeczeńską rodziną. Przez prawie rok mieliśmy w naszym domu przemiłych gości i bardzo dobrze to wspominamy. Mogę śmiało zaświadczyć, że nic złego mnie nie spotkało. Wręcz przeciwnie: mam absolutne przekonanie, że stałem się lepszym człowiekiem – dodał Stuhr.