Organizatorzy Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie ogłosili, że w konkursie wezmą udział tylko ci skoczkowie, którzy otrzymają negatywny wynik testu PCR wykonanego 27 grudnia w Niemczech. Testy wykonane w innych państwach nie będą uznawane. Adam Małysz nie kryje oburzenia i zapowiada reakcję.
28 grudnia odbędą się kwalifikacje otwierające 70. Turniej Czterech Skoczni w Oberstdorfie. Organizatorzy wywołali burzę, bo zapowiedzieli, iż akredytacja zostanie wydana tylko na podstawie negatywnego wyniku kosztownego testu PCR, który musi zostać wykonany w Bawarii. Przepis dotyczy wszystkich zagranicznych ekip. – informuje serwis skijumping.pl.
Adam Małysz nie kryje oburzenia. „To brzmi bardzo nielogicznie, wręcz niesprawiedliwie” – grzmi w rozmowie z serwisem skijumping.pl. „Jesteśmy zaszczepieni. Co weekend FIS wymaga od nas negatywnego wyniku testu w celu odebrania akredytacji. A teraz organizator wymyślił sobie dostarczenie wyniku niemieckiego testu. Czym on się różni? Prawdopodobnie jest Chin, jak wszystkie inne… Dla mnie to jest nabijanie kasy. Prawdopodobnie stąd mają pieniądze na podniesienie nagrody finansowej dla zdobywcy Złotego Orła…” – mówi.
Adam Małysz przypomniał też zamieszanie, które wynikło w Bawarii z powodu fałszywie pozytywnego wyniku testu Klemensa Murańki. „Pamiętamy sytuację sprzed roku. Niemieckie testy potrafią wybić z równowagi poszczególnych zawodników… Byliśmy tego świadkami i walczyliśmy o to, by nasi zawodnicy wystartowali w Oberstdorfie” – przypomina były polski mistrz.
Czytaj także: Kamil Stoch przerwał milczenie ws. choroby. Wymowne zdjęcie skoczka [FOTO]
„To bardzo krzywdzące, jeśli ktoś mówi, że tylko na podstawie niemieckich testów można przystąpić do rywalizacji. Na pewno zbadamy tę sytuację i będziemy działać, bo to nie fair!” – podsumowuje Małysz.
Źr. skijumping.pl