Artur Boruc stracił cierpliwość po kolejnym, straconym w fatalny sposób golu przez Legię Warszawa. Bramkarz nie wytrzymał i cisnął piłką w swojego kolegę z zespołu.
Mecz Legii Warszawa z Radomiakiem Radom miał być dla „Wojskowych” kolejnym spotkaniem, które pozwoli zespołowi wyjść na prostą. Tymczasem pod koniec pierwszej połowy spotkania na prowadzenie wyszli gracze beniaminka z Radomia.
Legia straciła bramkę w wyjątkowo kuriozalny sposób. Pod bramką Artura Boruca doszło bowiem do gigantycznego zamieszania, swoistej „kopaniny”. Golkiper próbował interweniować, jednak ostatecznie futbolówka trafiła w defensora Legii Mateusza Wieteskę, a ten skierował ją do swojej bramki. Wyglądało to tak:
Po straconym golu Artur Boruc nie wytrzymał. Kamery uwieczniły moment, gdy siedząc na murawie chwycił w ręce piłkę, a następnie rzucił nią w leżącego obok kolegę z boiska.
Legia Warszawa notuje jeden z najgorszych sezonów w swojej historii. W obecnych rozgrywkach drużynę prowadziło już trzech trenerów. Najpierw był to Czesław Michniewicz, który stracił pracę, a schedę po nim przejął Marek Gołębiewski. Na stanowisku nie wytrwał jednak długo. Zrezygnował po porażce z Wisłą Płock. Jego miejsce zajął Aleksandar Vuković, były piłkarz „Wojskowych”, który w pierwszym meczu po swoim powrocie na ławkę trenerską wygrał z Zagłębiem Lubin 4-0. Kibice liczyli, że starcie z Radomiakiem będzie kolejnym, w którym Legia zanotuje trzy punkty.