Krzysztof Stanowski bardzo ostro odniósł się do decyzji o zaangażowaniu do organizacji MMA-VIP Andrzeja „Słowika” Zielińskiego, jednego z bossów tzw. mafii pruszkowskiej. Zamieścił w mediach społecznościowych wpis, w którym skrytykował obecną tendencję wybielania tego, co robili w przeszłości przestępcy.
Macie Najman postanowił przedstawić w niedzielę honorowego prezesa swojej organizacji MMA-VIP. Jak się okazało, został nim Andrzej Zieliński, znany jako „Słowik” – jeden z bossów legendarnej mafii pruszkowskiej. Sprawa wywołała ogromne oburzenie, jeszcze w niedzielę „na gorąco” zareagował na nią Krzysztof Stanowski. „Trzeba być naprawdę idiotą, by współpracować i publicznie chwalić się współpracą z gangsterem, przestępcą i bydlakiem. Mam nadzieję, że firmy, które tam się reklamują robią to po raz ostatni” – napisał.
Na tym jednak dziennikarz nie zakończył. Później Krzysztof Stanowski zamieścił dłuższy wpis, w którym działania Najmana wpisał w ogólniejszy trend. „Organizacja Marcina Najmana, która wcale nie jest organizacją Marcina Najmana, ponieważ ma on w niej zero udziałów… No, organizacja firmowana łysym łbem Marcina Najmana przedstawiła swojego bossa – okazało się, że jest nim „Słowik”, czyli były szef mafii pruszkowskiej. To są naprawdę dziwne czasy. Naprawdę dziwne czasy. Włączam tiktoka, a tam karierę robi jakiś podobno były gangus i opowiada nastolatkom, jak to kiedyś było. Włączam Netfliksa, a tam cukierkowa opowieść o gangsterze z Trójmiasta. Na rynku wydawniczym najwięcej bestsellerów napisał „Masa”. Włączam TVN, a tam była burdelmama – inaczej mówiąc: kobieta skazana za sutenerstwo – robi za gwiazdę” – napisał.
Stanowski: „W USA ci ludzie dostaliby po 450 lat więzienia”
Krzysztof Stanowski nie ukrywał, że widzi niebezpieczeństwo w lekceważeniu przeszłości przestępców. „Mam wrażenie, że za kilka lat dzisiejszej młodzieży będzie wydawało się, że Pruszków to była taka grupa Robin Hooda. Chłopaki mieli przygody, troszkę podymali, coś tam czasami ukradli, ale nie za dużo, a generalnie mieli sporo fajnych przygód i ucieczek drogimi autami. Otóż, ku**a, nie” – napisał.
„Mafia pruszkowską to był nowotwór, który zżerał ten kraj. Łamali ludziom kręgosłupy – w przenośni i dosłownie. Zlecali zabójstwa, porywali, okradali, wymuszali haracze, zmuszali do prostytucji, gwałcili, niszczyli legalnie funkcjonujące biznesy, niszczyli rodziny, niszczyli ludzi. To nie byli bad boye z serialu, to nie były młode wilki, to były zwykłe prymitywne skurwysyny, które miały krew na rękach. I policja była wobec całego tego ogromu bezsilna. Bała się, jak wszyscy wokół” – dodał dziennikarz.
Stanowski stwierdził, że w wielu krajach takie działania byłyby nie do pomyślenia. „W USA ci ludzie dostaliby po 450 lat więzienia z możliwością warunkowego wyjścia po odsiedzeniu 310. U nas wystarczyło kupić uniewinnienie od ludzi Lecha Wałęsy, podobno za 150 000 dolarów. Dzisiaj będziemy z tych ludzi, którzy w ogóle nie powinni być na wolności, robić ikoniczne postaci? Będziemy mówić młodym ludziom: patrz, to jest boss. Naprawdę? Po tym wszystkim, co ci ludzie zrobili, bo tym wszystkim, co ukradli, będziemy im jeszcze płacić? Będziemy im sponsorować jesień życia? No, powinniśmy im sponsorować, gdyby wszyscy byli tam, gdzie ich miejsce – w więzieniach” – napisał.
Czytaj także: Były boss „Pruszkowa” zaprezentowany przez Najmana. Stanowski nie wytrzymał
Żr.: Facebook/Krzysztof Stanowski