Rafał Grupiński z Koalicji Obywatelskiej wprawił w zdumienie wielu posłów. Polityk opozycji wyszedł na mównicę i podzielił się liryczną refleksją na temat rządzących. – Ach, najjaśniejszy prezesie, ach, nie mogę, głos mi zamarł, ach, dreszcz, pot, dreszcz – mówił do zgromadzonych.
Wczorajsze obrady Sejmu obfitowały w niecodzienne sceny. W mediach wiele miejsca poświęcono Bartłomiejowi Sienkiewiczowi i jego dziwnemu zachowaniu oraz reakcjom pozostałych posłów.
Tymczasem również inny parlamentarzysta klubu KO zaintrygował zgromadzonych. Rafał Grupiński, bo o nim mowa, postanowił zabrać głos w dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Komisji Obrony Narodowej o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy – Prawo oświatowe oraz niektórych innych ustaw (tzw. lex Czarnek).
– Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Władza taka jak państwa, kiedy wchodzi w łabędzi śpiew, przeżywa zarazem wzmożenie ideologiczne. Podobno lubicie romantyzm, a romantyzm chyba was nie lubi – rozpoczął.
Następnie zaprezentował fragment „Dziadów” Adama Mickiewicza, w nieco zmienionej formule. – Zacytuję pewien utwór, lekko zmieniony: Prezes, jego partyjna mość, prezes wchodzi, a co nie patrzy – zmarszczył brwi, spojrzał ukosem. Ach, najjaśniejszy prezesie, ach, nie mogę, głos mi zamarł, ach, dreszcz, pot, dreszcz – mówił, odważnie gestykulując.
W tym momencie zareagowała prowadząca obrady wicemarszałek Małgorzata Gosiewska. – Ziębi, chłodzi, ach, marszałek, co do mnie odwraca się tyłem, a posłowie, dworskie urzędniki, ach, umieram, umarłem, pochowany zgniłem… – mówił w artystycznym uniesieniu.
– Panie pośle, pan chyba pomylił zawód – podsumowała Gosiewska.