Problem polega na tym, że wielu z tych ludzi mentalnie jest tam, a nie tutaj, nie z naszymi ludźmi, nie z Rosją – mówi Władimir Putin. Prezydent Rosji uderzył w rodzimych oligarchów, którzy wiodą dostane życie na Zachodzie.
Dotychczas Władimir Putin przyzwyczaił opinię publiczną do brutalnego i kłamliwego języka stosowanego wobec Ukrainy i państw NATO. Podobnie stało się także podczas jego wystąpienia w czasie telekonferencji na temat „środków wsparcia społecznego i gospodarczego dla regionów”.
Prezydent Rosji oskarżył Zachód o działanie na niekorzyść jego narodu. – Nie potrzebują, po prostu nie potrzebują silnej i suwerennej Rosji. Nie wybaczą nam niezależnego kursu politycznego ani obrony naszych interesów narodowych – stwierdził.
Jednak nie tylko Zachód i Ukraina były obiektami krytyki Putina. Tym razem prezydent Rosji uderzył w swoją grupę narodową. Chodzi o osoby, które zarabiają pieniądze w Rosji, ale żyją na Zachodzie.
– Wcale nie potępiam tych, którzy mają willę w Miami czy na Riwierze Francuskiej, którzy nie mogą się obejść bez foie gras, ostryg czy tak zwanych uciech płciowych. Ale to absolutnie nie jest problem – oświadczył Putin. – Problem polega na tym, że wielu z tych ludzi mentalnie jest tam, a nie tutaj, nie z naszymi ludźmi, nie z Rosją – dodał.
Putin uważa, że zachowanie bogaczy jest spowodowane faktem, iż uznają się oni za „wyższą kastę”. – Tacy ludzie sprzedaliby swoje matki, gdyby tylko pozwolono im siedzieć w przedpokoju tej bardzo wysokiej kasty. Chcą być tacy jak oni, naśladują ich w każdy możliwy sposób – powiedział.
– Zapominają jednak lub w ogóle nie rozumieją, że ta tak zwana wyższa kasta, jeśli ich potrzebuje, to jako materiału zbędnego, aby wykorzystać ich do wyrządzenia maksymalnych szkód naszemu narodowi – dodał.