Białoruś wciąż nie przyłączyła się oficjalnie do agresji na Ukrainę. Doniesienia wywiadowcze regularnie mówią, że jest to kwestia czasu, mimo że Aleksander Łukaszenka stanowczo temu zaprzecza. Tymczasem Ukrainie wyraźnie pomaga białoruska opozycja.
Wciąż nie wiadomo, czy Białoruś przyłączy się do rosyjskiej agresji na Ukrainę. W ostatnim czasie ukraiński wywiad donosił, że białoruskie wojska wkrótce rozpoczną agresję, ale do tej pory się to nie wydarzyło. Wcześniej już kilkukrotnie spekulowano, że rozpocznie się białoruska inwazja, która miałaby wesprzeć Rosję.
Doniesieniom tym stanowczo zaprzecza Aleksander Łukaszenka, który podkreśla, że jego kraj nie przystąpi do wojny. Wielu ekspertów jest zdania, że Łukaszenka jest naciskany w tej kwestii przez Putina, ale jego pozycja nie jest na tyle silna, by przeciwstawić się armii. A wiele wskazuje na to, że na Ukrainie nie chcą walczyć nie tylko żołnierze, ale też przynajmniej część spośród dowódców.
Okazuje się również, że Ukrainie pomaga silna na Białorusi opozycja. „Białoruś to kraj partyzantów. Nasi bohaterowie zatrzymują rosyjskie pociągu, niszczą rosyjski sprzęt, rozdają ulotki, by zapobiec wejściu na Ukrainę białoruskich żołnierzy. Ukraina przetrwa. Białoruś też zostanie wyzwolona” – napisał na Twitterze Franciszak Wiaczorka, doradca liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej.
Wiaczorka zamieścił również mapę Białorusi z oznaczonymi miejscami, gdzie miało dojść w ostatnim czasie do zatrzymania pociągów, które wiozły zaopatrzenie dla rosyjskiego wojska.
Żr.: Twitter