Pozornie zwykły karton mleka zawierał mrożącą krew w żyłach zawartość. Emerytka z Chersonia otrzymała go wraz z innymi produktami spożywczymi od rosyjskich żołnierzy. Wkrótce okazało się, co to za „pomoc”.
Wraz z rozwojem rosyjskiej inwazji na Ukrainie pojawiało się dużo informacji o kryzysach humanitarnych w różnych rejonach walk. W niektórych miejscach ludność jest odcięta od świata całymi tygodniami.
Na terenach znajdujących się pod kontrolą sił ukraińskich organizowana jest szeroka pomoc humanitarna. Podobne działania po swojej stronie zaczynają organizować także Rosjanie. Jednak coraz więcej informacji wskazuje, że mieszkańcy okupowanych terenów muszą zachować wyjątkową ostrożność.
Doskonałym tego przykładem jest sytuacja, która miała miejsce w mieście Chersoń na południu Ukrainy. Rosjanie rozdawali tam żywność ludności cywilnej. Torby z produktami można było dostać na ulicy.
Są to często produkty ukraińskie, m.in. płatki śniadaniowe, pieczywo, masło czy mleko. Właśnie ten ostatni produkt okazał się bardzo niebezpieczny. „Torbę z pomocą humanitarną przyniosła do domu moja emerytowana mama, choć prosiłem ją, żeby tego nie robiła. Wczoraj jednak wzięła zakupy” – opowiada jeden z mężczyzn miejscowemu portalowi in.kherson.ua.
Okazuje się, że po powrocie do domu emerytka dokonała wstrząsającego odkrycia. „Zobaczyła, że zakrętka mleka nie jest szczelna, pomyślała, że ktoś już je wypił, że może jest zepsute. Ostrożnie odkręciła mleko i zobaczyła coś w rodzaju nitki” – stwierdziła.
W kartonie znajdowała się prowizoryczna bomba. Mogło dojść do eksplozji, gdyby ktoś odkręcił mleko gwałtownym ruchem – zawleczka była przymocowana do nakrętki żyłką wędkarską.