Od początku inwazji wojsk Władimira Putina na Ukrainę, rosyjska gospodarka mierzy się ze skutkami wielkich sankcji. Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz przekonuje, że polityka ograniczeń gospodarczych może trwale osłabić Moskwę i w konsekwencji spowodować wzrost bezpieczeństwa w naszym regionie.
Od początku inwazji Rosji, Ukraina może liczyć na wsparcie innych państw. Kraje Zachodu, co prawda nie uczestniczą w konflikcie, jednak przekazują wsparcie oraz wywierają presję gospodarczą o niespotykanej wcześniej skali.
Jak wskazują komentatorzy, sankcje nałożone na Rosję wywrą długotrwały skutek na gospodarkę tego kraju. Długotrwałe osłabienie Kremla może z kolei przyczynić się do spadku możliwości militarnych Rosji, a w konsekwencji do zwiększenia bezpieczeństwa światowego. Wspomniał o tym ostatnio wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz w rozmowie z „Magazynem Polska Times.pl”.
– Na pewno jest w interesie Polski, żeby Rosja wyszła z tej wojny trwale osłabiona i w sensie militarnym, i w sensie gospodarczym. Przy jej agresywnej polityce – stwierdził wiceszef MSZ.
W jego ocenie skutki sankcji mogą być wieloletnie. – Trzeba sprawić, żeby Moskwa co najmniej przez najbliższe pokolenie nie była w stanie ponownie doprowadzić do takiego konfliktu, jaki obecnie obserwujemy na Ukrainie – powiedział. – Temu ma służyć m.in, polityka sankcji – dodał.
Wiceszef MSZ przekonuje, że Polska zamierza kontynuować naciski gospodarcze na Rosję. – Jako Polska stoimy na stanowisku, że ten kraj należy obejmować sankcjami tak długo, aż wyrzeknie się swoich agresywnych zachowań i rewizjonistycznej polityki zagranicznej – dodał.