Mateusz Lachowski to polski niezależny dziennikarz, który od początku wojny na Ukrainie przebywa na miejscu i relacjonuje rosyjską agresję. Teraz udzielił obszernego wywiadu „Gazecie Wyborczej”.
Lachowski przebywa na Ukrainie w zasadzie od początku konfliktu zbrojnego. Niedawno był m.in. w Donbasie, gdzie obecnie toczą się najcięższe walki. Na chwilę wrócił do Polski, jednak już zapowiada, że wraca na Ukrainę. Znów ma udać się do Donbasu, a następnie zawitać do Odessy.
Dziennikarz udzielił wywiadu „Gazecie Wyborczej”, w którym opowiedział o swojej pracy. Jak przyznaje, nie boi się śmierci, która przecież, ze względu na trwającą wojnę, jest bez wątpienia wkalkulowana w jego działania.
– Śmierć jest wliczona w zawód korespondenta wojennego. Miałem 30 lat, gdy świadomie zdecydowałem się jechać do Ukrainy, wiedząc, z czym to się je, co mnie może czekać. To tak jakby zapytać żołnierzy ukraińskich, którzy wracają do kraju. Może się trochę boją, ale jednak przyjeżdżają tam – powiedział.
Lachowski: jeżeli Ukraina nie wygra tej wojny…
Lachowski przyznaje również, że jeżeli Ukraina nie wygra wojny z Rosją, wówczas problemy mogą czekać także Polskę. Co nam grozi?
– Jeżeli Ukraina nie wygra tej wojny, to bardzo możliwe, że będziemy kolejnym krajem na wojennym celu – stwierdził. – Może nie w sposób konwencjonalny, ale jakieś zielone ludziki się pojawią, byle tylko w jakikolwiek sposób zemścić się za to, że Polska razem z Ukrainą przeciwstawia się imperializmowi rosyjskiemu – dodał Lachowski.
Cała rozmowa dostępna jest TUTAJ.