Jarosław Wałęsa nie ukrywa, że obawia się o życie swojego ojca po tym, jak Rosjanie zagrozili wyznaczeniem za niego nagrody. Syn Wałęsy zwrócił się z apelem do polityków PiS, choć na co dzień znajdując się po różnych stronach barykady.
Rosjanie wpadli w szał po tym, jak Lech Wałęsa zasugerował, że należy podzielić Rosję na mniejsze państwa i ograniczyć jej ludność. „Prawdziwym nazistą objawił się były prezydent Polski, Lech Wałęsa” – powiedziała dziennikarka prowadząca propagandowy rosyjski program „60 minut”. „Wystąpił z godną Hitlera inicjatywą, proponując skrócenie populacji Rosji do 50 milionów ludzi” – dodała.
Zaproszeni goście również uderzali w Wałęsę. Jeden z komentujących zasugerował, że Rosjanie powinni porwać Wałęsę. Inny wpadł na pomysł wyznaczenia nagrody. Zaproponował treść „ogłoszenia”: „Poszukiwany. Pięć milionów dolarów albo euro za jego głowę! Dla dowolnego Europejczyka, który go przyprowadzi”.
Syn Wałęsy, Jarosław Wałęsa w rozmowie z „Super Expressem” przyznał, że traktuje te groźby bardzo poważnie. Obawia się o życie ojca do tego stopnia, że o pomoc postanowił zwrócić się nawet do rywali politycznych, jakimi są dla niego politycy PiS.
„Mam nadzieję, że włos z głowy mojemu ojcu nie spadnie! Jeśli słyszy się takie pogróżki ze strony Rosji, to wszystko jest możliwe, wszystko może się wydarzyć… Putin jest mordercą, terrorystą. Wiem, że PiS nie darzy sympatią mojego ojca, ale sytuacja jest nadzwyczajna. Apeluję o większą ochronę dla mojego ojca” – apeluje syn Wałęsy.
Tymczasem do sprawy odniósł się wcześniej sam Wałęsa. Stwierdził, że nagroda za jego głowę nie jest potrzebna, bo… może sam pojechać do Moskwy, aby wziąć udział w dyskusji z jego oskarżycielami.
Czytaj także: Wałęsa odpowiada Rosjanom. Chcą wyznaczyć nagrodę za jego głowę
Źr. se.pl; wmeritum.pl