Olga Tokarczuk wywołała wielką dyskusję swoją opinią na temat czytelników literatury pięknej. Pisarka jest posądzana o klasizm. W jej obronie stanął prof. Jan Hartman. – Literatura piękna nie jest dla idiotów – podkreślił.
Olga Tokarczuk zabrała głos na panelu podczas Festiwalu Góry Literatury. Pisarka wyjaśniła, że czytanie literatury gatunkowej wymaga pewnej wiedzy od czytelnika.
– Ja nigdy nie oczekiwałam, że wszyscy mają czytać i że moje książki mają iść pod strzechy. Wcale nie chcę, żeby szły pod strzechy. Literatura nie jest dla idiotów, żeby czytać książki, trzeba mieć jakieś kompetencje, wrażliwość pewną, rozeznanie w kulturze – oceniła.
Książki, które piszemy, są gdzieś zawieszone, zawsze się z czymś wiążą. Nie wierzę, że przyjdzie czytelnik, który kompletnie nic nie wie i nagle się zatopi w jakąś literaturę i przeżyje tam katharsis – dodała.
Laureatka Nagrody Nobla przyznała wprost, że jej literatura jest wymagająca. – Piszę swoje książki dla ludzi inteligentnych, którzy myślą, którzy czują, którzy mają jakąś wrażliwość. Uważam, że moi czytelnicy są gdzieś do mnie podobni. Pisze do swoich krajanów – podkreśliła.
Słowa Tokarczuk wywołały wielką dyskusję w mediach społecznościowych. Wielu internautów doszukiwało się tu klasizmu, argumentując, że w rzeczywistości każdy ma prawo czytać książki, a uważanie się z tego powodu za elitę jest niepoważne.
W obronie pisarki stanął prof. Jan Hartman. „Dożyliśmy czasów, w których ludzie mają czelność lansować się na świętym oburzeniu na pisarkę przypominającą oczywistą prawdę, że literatura piękna nie jest dla idiotów. Stanik nie jest dla chłopów! Coś nie tak?” – przekonuje.