Robert Lewandowski się nie zatrzymuje. Choć w Lidze Mistrzów nie udało mu się pokonać bramkarza Bayernu Monachium, to nadrobił to w meczu ligowym przeciwko Elche CF. Duma Katalonii zwyciężyła 3:0, choć wynik mógł być dużo wyższy.
Od początku swojej przygody z ligą hiszpańską Robert Lewandowski idzie jak burza. W sześciu dotychczasowych spotkaniach Polak pokonywał bramkarza rywali aż ośmiokrotnie. Dwa kolejne trafienia dołożył w sobotnim spotkaniu przeciwko Elche CF.
Zawodnicy Barcelony od początku rzucili się na teoretycznie słabszego rywala, choć w pierwszych minutach nie szło to zbyt dobrze. W 14. minucie Gonzalo Verdu z Elache zarobił czerwoną kartkę i znacząco osłabił swoją drużynę. Przewaga Dumy Katalonii stała się miażdżąca i bramki były kwestią czasu.
Jednak pierwsza padła dopiero w 34. minucie. Balde ruszył lewą stroną i idealnie w tempo dośrodkował do wbiegającego napastnika. Lewandowski dopełnił formalności i wślizgiem wepchnął piłkę do bramki. Sędzia konsultował się jeszcze z zespołem VAR, co do możliwego spalonego, ale ostatecznie stwierdzono, że bramka padła prawidłowo.
Drugą bramkę w 41. minucie dołożył Memphis Depay. Mając obrońcę na plecach, doskonale się obrócił i silnym uderzeniem pod poprzeczkę nie pozostawił bramkarzowi szans.
Trzy minuty po przerwie Lewandowski po raz kolejny trafił do bramki rywali. Najpierw uderzał Depay, ale piłkę wybił bramkarz. Miał jednak pecha, bo uderzył ją niemal wprost pod nogi polskiego napastnika, który takich okazji raczej nie marnuje. Było już 3:0 i taki wynik utrzymał się do końca spotkania pomimo całej serii kolejnych okazji Barcelony. Lewy opuścił boisko w 72. minucie.
Źr. Sportowefakty.wp.pl; wmeritum.pl; twitter