Widzimy wyraźnie, że jest to akt sabotażu – tak o wycieku na Morzu Bałtyckim mówi premier Mateusz Morawiecki. Doradca prezydenta Ukrainy, Mychajło Podolak, poszedł o krok dalej. Ukrainiec oskarża Kreml o atak terrorystyczny.
Pierwsze doniesienia o wyciekach z gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2 pojawiły się jeszcze w poniedziałek. We wtorek potwierdziła je duńska armia, która opublikowała zdjęcia ukazujące skutki wycieku gazu. Na fotografiach widać okręgi z bąbelkami o średnicy od 200 metrów do 1 kilometra.
Bjoern Lund ze szwedzkiej Narodowej Sieci Sejsmologicznej (SNSN) potwierdził, że w poniedziałek zarejestrowano dwie silne eksplozje w rejonach wycieku. – Nie ma wątpliwości, że to eksplozje – poinformował.
Szwedzi i Duńczycy wykryli silne podwodne wybuchy na obszarze wycieków na Nord Stream – podaje SVT.
— Łukasz Bok (@LukaszBok) September 27, 2022
Nord Stream 1 i 2 przez tajemnicze dziury w powłokach zamieniły się w wielki bulbulator emitujący tony metanu do atmosfery na Bałtyku. Zalecam Greenpeace pochylenie się nad tym problemem zamiast Baltic Pipe.
— Wojciech Jakóbik (@wjakobik) September 27, 2022
Do sprawy odniósł się także premier Mateusz Morawiecki. – Dziś mamy też do czynienia z aktem sabotażu. Nie znamy szczegółów jeszcze tego co się stało, ale widzimy wyraźnie, że jest to akt sabotażu. Akt, który prawdopodobnie oznacza kolejny etap eskalacji tej sytuacji z którą mamy do czynienia na Ukrainie – podkreśla szef rządu.
Na doniesienia medialne zareagował także doradca prezydenta Ukrainy, Mychajło Podolak. W jego ocenie sytuacja nie jest przypadkowa, to zaplanowany przez Rosję akt przemocy. – T nic innego, jak atak terrorystyczny zaplanowany przez Rosję i akt agresji w stosunku do Unii Europejskiej – stwierdził.