Trzeba zaszczepić jak najwięcej osób przeciwko COVID-19, najlepiej w jak najkrótszym czasie, ale potrzebujemy również nowych szczepionek, by blokować przenoszenie się wirusa – twierdzi dr Paweł Grzesiowski. Taką nadzieję daje szczepionka donosowa.
Specjalista jest ekspertem Naczelnej Rady Lekarskiej ds. zagrożeń epidemicznych oraz prezesem Fundacji „Instytut Profilaktyki Zakażeń”. Podczas XXI Ogólnopolskiej Konferencji „Polka w Europie” mówił o tym, jaki może być dalszy rozwój pandemii i co należy zrobić, by ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa SARS-CoV-2.
Wielu osobom podawana jest obecnie czwarta, tzw. przypominająca dawka szczepionki przeciwko COVID-19. Jest ona konieczna gdyż po pewnym czasie, najczęściej po upływie pół roku, u ludzi zaszczepionych spada odporność przeciwko koronawirusowi. Jeszcze szybciej zmniejsza się odporność po przechorowaniu COVID-19.
Jak wyjaśnia dr Paweł Grzesiowski, zaszczepione osoby po pewnym czasie ponownie stają się wrażliwe na zachorowanie, a jednocześnie pojawia się nowy wariant wirusa, wywołujący bardziej nasilone objawy i częściowo uciekający przed naszą odpornością. Dzieje się tak dlatego, gdyż kolejny wariant SARS-CoV-2 jest nowy dla naszych przeciwciał i komórek odpornościowych, jesteśmy wtedy bardziej podatni na zachorowanie. Podobnie jest w przypadku grypy sezonowej czy przeziębienia.
W dalszych zmaganiach z pandemią bardzo ważne byłoby zatrzymanie, a przynajmniej znaczne ograniczenie przenoszenia wirusa SARS-CoV-2 między ludźmi. Dzięki temu mniej powstawałoby jego mutacji wykazujących zdolność ucieczki przed naszą odpornością. Obecnie dostępne szczepionki zmniejszają znacznie ryzyko ciężkiego przebiegu choroby oraz zgonu, ale nie zapobiegają przenoszeniu się tego patogenu.
„Im więcej osób jest uodpornionych tym mniej replikacji wirusa, a im mniej replikacji wirusa tym mniej mutacji. Osoby zaszczepione i niechorujące spowalniają zatem powstawanie nowych wariantów. Pamiętajmy jednak, że wirus dostosowuje się do środowiska, zaczyna zmieniać się tak, żeby uciec przed naszą odpornością” – zaznaczył ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. zagrożeń epidemicznych.
Jego zdaniem nie tylko trzeba zaszczepić jak najwięcej osób w jak najkrótszym czasie, lecz potrzebujemy również nowych szczepionek, by blokować przenoszenie się wirusa. „Osoba zaszczepiona też może chorować, będzie chorować lekko, może jednak przenosić wtedy wirusa. Potrzebujemy zatem nowych szczepionek przerywających rozprzestrzeniania się wirusa” – dodał.
Czy taką szansę daje szczepionka donosowa, na przykład ta, jaką niedawno wprowadzono do użycia w Chinach? „Ta stosowana w Chinach to szczepionka wektorowa, oparta na adenowirusie, która zamiast domięśniowo aplikowana jest donosowo. Ma to ogromne znaczenie, gdyż pod ich wpływem powstają przeciwciała z grupy IgA w nosie. To zatem początek tej drogi, ale jeszcze nie jej koniec” – uznał prezes Fundacji „Instytut Profilaktyki Zakażeń”.
Jego zdaniem ciekawsza jest szczepionka donosowa dopuszczona do użycia w Indiach zawierająca inaktywowanego wirusa. „W niej upatruję efektów podobnych do walki z polio, gdy doustna szczepionka przeciwko tej chorobie przerwała pandemię” – podkreślił.
Badania nad podobną szczepionką donosową przeciwko COVID-19 są prowadzone w USA, nie wiadomo jednak kiedy wejdą do użycia w USA i Unii Europejskiej. „Trzeba bowiem przeprowadzić badania kliniczne takiego preparatu, a trudno to zrobić, gdy populacja jest w znacznym stopniu zaszczepiona lub przechorowała COVID-19. Nie mamy ludzi +dziewiczych+, którzy nie zetknęli się jeszcze z wirusem. Jak w tej sytuacji udowodnić, że ta szczepionka działa, skoro wcześniej wytworzyły się przeciwciała przeciwko koronawirusowi?” – zaakcentował.
Dr Paweł Grzesiowski zwrócił uwagę na wciąż pojawiające się zagrożenia różnego typu patogenami, takimi jak małpia ospa czy polio. „W świecie mikrobiologii nie ma spokoju i stabilizacji, wracają zakażenia, takie choćby jak polio. Patogeny ulegają ciągłym zmianom” – ostrzegał.
Zwrócił uwagę, że my sami przyczyniamy się do wzrostu zagrożenia nowymi infekcjami, gdyż swoją działalnością uszkadzamy środowisko, w którym znajdują sią patogeny. „Przesuwamy ich naturalne siedliska w naszą stronę, gdyż ludzie wnikają w głąb dzikich terenów. Do tego dołącza się ogromna mobilność ludzi. Gdyby nie ona to pandemii COVID-19 prawdopodobnie by nie było lub nie rozwinęłaby się w tak dużym stopniu, miałaby mniejszy zasięg. Wiele zależy od naszych zachowań” – zaznaczył dr Paweł Grzesiowski. (PAP)
Źródło: Serwis Nauka w Polsce – www.naukawpolsce.pap.pl, Autor: Zbigniew Wojtasiński