Ponownie nasiliły się spekulacje sugerujące, że niebawem Białoruś może oficjalnie zaangażować się w wojnę na Ukrainie. Białoruskie media niezależne przywołują relacje pracowników firm, gdzie prowadzono mobilizację.
Gazeta „Nasza Niwa” informuje, że białoruskie zakłady pracy otrzymały zadanie przygotowania list pracowników podlegających poborowi. Generałowie odwiedzają zakłady pracy, werbują mężczyzn do wojska i przygotowują ludzi do wojny.
„Na początku października przyszło pismo z komisariatu wojskowego, z wezwaniem do złożenia wyjaśnień. Kiedy zgłosiłem się na rozmowę, otrzymałem wezwanie do wojska. Razem ze mną takie wezwania otrzymało 8 osób, wszyscy mamy uprawnienia do kierowania sprzętem wojskowym. W teczce, z której wyciągnięto moje wezwanie, było znacznie więcej kart poborowych. Nie wezmę udziału w mobilizacji, zamierzam opuścić Białoruś” – mówił jeden z mężczyzn, który już otrzymał wezwanie, cytowany przez RMF FM.
Czytaj także: Są pierwsze zdjęcia uszkodzeń w Nord Stream. Wyrwa ma ponad 50 metrów! [WIDEO]
„Zaprosili sierżantów rezerwy i chorążych na kursy przekwalifikowujące i zaproponowali awans do stopnia porucznika – dowódcy plutonu. Nie wiem do czego byli potrzebni młodsi oficerowie, nie wyjaśniali, mówili, że to 'zgodne z planem'” – mówił mężczyzna, który nie zdołał uniknąć mobilizacji.
„W naszej firmie 70 proc. pracowników otrzymało wezwanie do służby wojskowej. W pierwszej kolejności dostawali je kierowcy sprzętu wojskowego i specjaliści od księgowości wojskowej” – relacjonuje szef niewielkiej firmy z obwodu mińskiego.
Gazeta dowiedziała się również, że listy poborowych przygotowują nawet szkoły i uniwersytety. Może go oznaczać, że Białoruś planuje rozszerzenie mobilizacji.
Źr. RMF FM