W środę 19 października na terenie Nadleśnictwa Lutowiska, w leśnictwie Tworylczyk, około godziny 9.30 doszło do groźnej sytuacji. Niedźwiedź zaatakował miejscowego leśniczego. Skutkiem zdarzenia są rozległe rany głowy u poszkodowanego.
Leśniczy dokonywał w tym dniu przeglądu uprawy jodłowej. W pewnym momencie zauważył zbliżającego się w jego kierunku małego niedźwiedzia. Po chwili zaatakował duży niedźwiedź, zapewne matka niedźwiadka. Leśniczy zdążył ochronić rękoma głowę, skulił się na ziemi pod rosnącą najbliżej brzozą. Niedźwiedzica po zadaniu ciosów w głowę i w plecy oddaliła się.
Leśniczy zachował przytomność, telefonicznie wezwał na pomoc najbliżej znajdującego się leśnika. Ten wezwał pogotowie i wraz z kilkoma innymi osobami, pracownikami ZUL, udał się na wskazane miejsce.
Czytaj także: Co się stanie jeżeli zjemy trującego grzyba? Lekarz ujawnia przerażające szczegóły
Zastali poszkodowanego, gdy o własnych siłach dochodził do drogi stokowej. Opatrzyli jego rany. W tym czasie leśniczy opowiadał przebieg zdarzenia. Niedźwiedź zadał poważne obrażenia. Efektem ataku jest rana szarpana na głowie około 20 cm długości, poszarpane ucho oraz ślad na plecach. Leśniczy stracił też dużo krwi.
O godzinie 10.20 przyleciał śmigłowiec LPR i przetransportował poszkodowanego do szpitala w Sanoku. Z wiadomości uzyskanych ze szpitala wynika, że stan poszkodowanego jest stabilny.
Źr. lasy.gov.pl