Małgorzata Kidawa-Błońska mogła zostać prezydentem w 2020 roku. Ostatecznie jednak jej kandydaturę wycofano z wyborów. Obecna wicemarszałek Sejmu uważa jednak, że Polska wyglądałaby zupełnie inaczej gdyby pełniła najwyższą funkcję w państwie.
Małgorzata Kidawa-Błońska była pierwszą kandydatką Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich 2020. Ostatecznie została jednak zastąpiona przez Rafała Trzaskowskiego.
Przez wiele miesięcy prowadziła jednak kampanię, przedstawiając swoją ofertę programową. W rozmowie z Jackiem Prusinowskim w „Sednie Sprawy” Radia Plus została zapytana, jak wyglądałaby Polska, gdyby to ona zasiadała w Pałacu Prezydenckim.
– Byłoby lepiej. Inaczej by było na pewno, bo wiele rzeczy można było zrobić w Polsce wcześniej. O tym, że będzie trudna sytuacja gospodarcza było wiadomo wcześniej, że będzie wojna na Ukrainie, o tym, że rząd polski wiedział wcześniej – zwróciła uwagę.
– Do wielu rzeczy można było się przygotować i sprawniej działać. Prezydent ma możliwość weta, ma możliwość zwoływania Rad Bezpieczeństwa Narodowego, ma możliwość wpływania. Pan prezydent jest naprawdę bierny i z tych wszystkich możliwości korzysta bardzo delikatnie – dodała.
Wicemarszałek Sejmu uważa również, że jej formacja poradziłaby sobie z obecną sytuacją. – Jeżeli popatrzymy na te sondaże i zobaczymy trend, który w nich jest, to zobaczymy, że elektorat PiS odpływa i zyskuje opozycja, a najwięcej Platforma Obywatelska. Ludzie codziennie mają do czynienia z inflacją, z wysokimi cenami zakupów, z problemami, z zakupem węgla, ze strachem przed zimą, z niepewnością co będzie dalej, z tym jak będzie wyglądała polska edukacja – stwierdziła.
– Ludzie chcą mieć takie poczucie, że ktoś będzie odpowiedzialny, kto zapewni im bezpieczeństwo i mają tego po prostu dosyć, a PO jest takim gwarantem, bo mamy doświadczenie i nie boimy się trudnych decyzji, że zapewnimy to bezpieczeństwo – dodała.