32-letni Tadeusz P. usłyszał wyrok, którym sąd mógł skazać go nawet na dożywocie, ale skończyło się dużo łagodniej. Sąd uznał go winnego zadania ciosu 37-letniemu Robertowi Z., co doprowadziło do jego śmierci. Szokuje błahy powód awantury.
Robert Z. zmarł w szpitalu w kwietniu, zaledwie cztery dni po pobiciu. Feralnego dnia doszło do kłótni z jego znajomym Tadeuszem P. Powodem awantury był dług w wysokości… 1,20 zł. Tadeusz P. domagał się zwrotu tych pieniędzy za piwo, jakie kupił Robertowi Z.
Szczegółowe okoliczności tragedii opisuje „Super Expreess”. „Obaj mieli wyjaśnić nieporozumienia na krańcówce autobusowej przy ul. Nowe Sady w Łodzi. Kiedy się tam spotkali, Tadeusz P. zaatakował swojego adwersarza i uderzył ręką w głowę. Cios był tak silny, że zamroczonego mężczyznę aż odrzuciło. Upadł, uderzając głową w betonowe płyty chodnika. Zdołał jeszcze wrócić do domu, gdzie stracił przytomność. Pogotowie zabrało go do szpitala” – czytamy na łamach tabloidu.
Czytaj także: Wypadek autobusu szkolnego! Poszkodowane dzieci
Niebawem podejrzanego zatrzymała policja. Prokuratura postawiła mu zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym, za co grozi nawet kara dożywocia. Sąd jednak uznał, że tak naprawdę doszło do nieumyślnego spowodowania śmierci.
„Oskarżony zdaniem sądu nie chciał śmierci poszkodowanego. Uderzył go jednym ciosem, niezbyt silnym, nie spodziewał się, że doprowadzi on do zgonu” – mówił sędzia Robert Świecki. „Dlatego należy przyjąć kwalifikację nieumyślnego spowodowania śmierci. Z drugiej strony sąd wymierzył maksymalną za to przestępstwo karę 5 lat więzienia, ponieważ oskarżony był już wielokrotnie karany, a sąd nie znalazł żadnych okoliczności łagodzących” – mówił sędzia.
Sprawę skomentowała matka zabitego Roberta. „Nie umiem ocenić, na ile ta kara jest sprawiedliwa. Mam tylko nadzieję, że życie odpłaci mu za śmierć mojego dziecka. Że kiedyś trafi na silniejszego od siebie i karma do niego wróci” – powiedziała, cytowana przez „SE”.
Źr. se.pl