Rosja omawia plany wprowadzenia taktyki „dużych kleszczy”. Rozmowy w tej sprawie prowadzi Sztab Generalny Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. O sprawie informuje ukraiński wywiad.
Rosyjska inwazja na Ukrainie znajduje się od wielu tygodni w odwrocie. Aktualnie trwają rozmowy na temat przejęcia kontroli na linii frontu. Pojawił się pomysł, który ma poprawić sytuację armii Władimira Putina.
Chodzi o utworzenie „drugiego frontu”. Rosjanie mieliby uderzyć na Ukrainę od północy. By zrealizować plan potrzebują ok. 50-70 tys. dobrze uzbrojonych żołnierzy – informuje agencja Unian. Taki wariant miałby umożliwić przeprowadzenie operacji otoczenia Ukraińców walczących w regionie Donbasu.
Wdrożenie planu może być jednak trudne. Ekspert Oleg Żdanow przekonuje, że nie zostały jeszcze stworzone warunki do jego rozpoczęcia. – Według niego, w tym celu wojska rosyjskie powinny iść w kierunku Sumy i Zaporoża-Dniepru – informują dziennikarze.
– O planach się dyskutuje, ale jeśli wciąż są jakieś wojska na kierunku zaporoskim, to w ogóle nie ma grupy w kierunek Sumy – mówi Żdanow. W jego ocenie, z punktu widzenia Rosji otwarcie drugiego frontu byłoby dla niej bardzo korzystne. Operacja jest jednak bardzo kosztowna i wymagająca z logistycznego punktu widzenia.
– Jest to możliwe tylko wtedy, gdy taka grupa powstaje w obwodzie kurskim, briańskim lub na Białorusi, a to jest perspektywa na styczeń, a jeszcze bliżej lutego, bo tej grupie trzeba dać czołgi, artylerię, amunicję, paliwo i wszystko inne. To bardzo trudne, aby Rosja w obecnej sytuacji stworzyła taką grupę – stwierdził.
Ukraińska armia nie odnotowała jeszcze oznak grupowania sił ofensywnych wroga.