Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ukrainy Ołeksij Daniłow w rozmowie z ukraińską gazetą stwierdził, że ukraińskie wojska, w razie konieczności, mogą wkroczyć na terytorium Rosji. Jednocześnie odrzucił oskarżenia o „drażnienie” przeciwnika.
W rozmowie padło pytanie, czy może dojść do sytuacji, gdy ukraińskie wojska znajdą się na terytorium Rosji. „Jeśli dla obrony naszego kraju konieczne będzie pojawienie się tam, gdzie uznamy to za niezbędne, to tam będziemy. I nikogo pytać się nie będziemy. A wszystkie te gadania, że nie można kogoś drażnić, to bzdury” – odparł Daniłow.
Zapowiedział również reakcję, jeśli znów dojdzie do ataku z Białorusi. „Białoruś jest okupowana przez Federację Rosyjską. Rosyjscy żołnierze zachowują się tam jak u siebie w domu. W przypadku podjęcia, nie daj Boże, decyzji, że Białorusini rozpoczynają działania wojenne, to będziemy reagować” – powiedział.
Czytaj także: Ławrow uderza w Polskę. „Polakom udało się tylko jedno”
Daniłow zwrócił uwagę, że na razie nie ma takiego porozumienia. „Ale to nie znaczy, że Putin nie będzie próbował dalej wywierać nacisk na Łukaszenkę” – zauważył. „To była nie pierwsza próba zmuszenia Łukaszenki, jak poddanego, do udziału w tej 'krwawej maszynce do mięsa’, którą Federacja Rosyjska rozpoczęła 24 lutego” – dodał.
Padła też groźba pod adresem samego Łukaszenki, jeśli zdecydowałby się zaangażować w konflikt. „Jeśli to zrobi, to przyjdzie mu niedługo postawić kropkę na życiu” – stwierdził Daniłow. „Nikt na świecie, w Ukrainie, Białorusi mu tego nie wybaczy” – powiedział.
Źr. Interia