Rosyjski żołnierz z poboru Aleksander Leszkow usłyszał niezwykle surowy wyrok za zdarzenie, do jakiego doszło jeszcze w listopadzie. Zmobilizowany żołnierz krytykował dowództwo za złe szkolenie i braki w uzbrojeniu. Teraz czekają go bardzo surowe konsekwencje.
O sprawie stało się głośno w listopadzie, gdy media społecznościowe obiegło nagranie ukazujące rzekome pobicie dowódcy przez podwładnego. Na nagraniu widać sprzeczkę między zmobilizowanymi a ich dowództwem na poligonie w parku Patriot pod Moskwą.
Czytaj także: Jeden kraj blokuje dostawy czołgów Leopard dla Ukrainy. Ekspert wyjaśnia powód
Zmobilizowani mieli pretensje do dowództwa jeśli chodzi o jakość sprzętu, w jaki ich wyposażono. Na czele grupy stał rosyjski żołnierz Aleksander Leszkow, który mocno angażuje się w dyskusję i żywiołowo gestykuluje rękami. W pewnym momencie odepchnął przełożonego.
Rosyjski żołnierz trafił do aresztu, a później usłyszał zarzuty pobicia i znieważenia komendanta. „Wyraził niezadowolenie z organizacji służby funkcjonariuszom i również celowo wydmuchał dym z papierosa w twarz funkcjonariusza, po czym uderzył ppłk pięścią w klatkę piersiową” – zarzucono mu.
Wojskowy sąd garnizonowy w Odincowie skazał go na pięć lat i sześć miesięcy kolonii o zaostrzonym reżimie. Rosyjski żołnierz nie przyznaje się do winy. W sprawie będzie jeszcze apelacja.
Źr. Polsat News; YouTube