Wypadek radiowozu z nastolatkami w Dawidach Bankowych wciąż wywołuje wielkie kontrowersje. Służby prowadzą dochodzenie w tej sprawie. Tymczasem do mediów docierają kolejne informacje o kulisach wypadku. W jakim celu policjanci wieźli dziewczyny? Na to pytanie odpowiedział Jerzy Dziewulski, były antyterrorysta i policjant.
Wypadek policyjnego radiowozu miał miejsce w nocy 2 stycznia 2023 r. w Dawidach Bankowych pod Pruszkowem na Mazowszu. Zeznania młodych ludzi wskazują na dziwne, wręcz niepokojące zachowanie funkcjonariuszy, którzy przyjechali na miejsce zgłoszenia pożaru.
Policjanci postanowili w pewnym momencie zabrać jedną z nastolatek ze sobą. Wraz z 19-latką do radiowozu wsiadła także jej 17-letnia koleżanka. Nie wiadomo dokąd wieźli dziewczyny i w jakim celu. Z zeznań jednego ze świadków ma jednak wynikać, że jechali w przeciwnym kierunku do komisariatu…
Wczoraj informowaliśmy, że starszy z policjantów ma 40 lat i od 18 lat jest funkcjonariuszem. Drugi z nich był zaledwie dwa miesiące od zakończenia szkolenia podstawowego. Co więcej, do wydarzeń doszło na jego pierwszej w życiu służbie.
Wypadek radiowozu z nastolatkami. Były antyterrorysta wskazuje powód…
Do sprawy odniósł się Jerzy Dziewulski. Były antyterrorysta i policjant skomentował kwestię powodu, dla którego funkcjonariusze wieźli nastolatki w rozmowie z „Faktem„. – Nie ma cienia wątpliwości, że policjanci zaprosili dziewczyny do radiowozu, bo chcieli je podrywać. Popisywali się – podkreślił.
– Jednak w to, że wieźli je w krzaki w jakimś niecnym celu, szczerze nie wierzę. Musieliby być kompletnymi idiotami, sądząc, że taka sprawa przycichnie – zauważył. – Pewne jest, że policjanci naruszyli przepisy i zachowali się absolutnie nieprofesjonalnie, a starszy policjant to po prostu głupek – dodał.
Dziewulski uważa, że funkcjonariuszy spotkają surowe konsekwencje. – Wygląda na to, że starszy policjant zapłaci za to bardzo grubo, bo najprawdopodobniej zostanie zwolniony ze służby i straci prawa emerytalne. Młodszego policjanta natomiast być może nie spotka ten los, bo działał pod presją i nadzorem swojego przełożonego – wyjaśnił.
W jego opinii, wiele zależy od tego, czy sam nie stosował form seksistowskiego zachowania.