Śmierć Mateusza Murańskiego roznosiła się szerokim echem w mediach. Kilka tygodni po tragedii głos zabrał jego ojciec. – Nie oceniajcie na podstawie plotek, domniemań i plugawych ludzkich języków – apeluje Jacek Murański, następnie wyjawił prawdziwą przyczynę śmierci swojego syna.
Przypomnijmy, że wiadomość o śmierci Mateusza Murańskiego pojawiła się w mediach w środę, 8 lutego. Zawodnik freak fightów i aktor miał zaledwie 29 lat. Młody wiek oraz aura tajemnicy wokół śmierci uruchomiła błyskawicznie lawinę spekulacji.
Pierwsze sugestie mówiące o samobójstwie zdementował ojciec – Jacek Murański w rozmowie z portalem salon24.pl. Jednak w sieci dominowała narracja o tym, że do śmierci przyczynił się hejt…
– To jest tak naprawdę kolejna ofiara hejtu w internecie po Dawidzie Ozdobie. On mi już po walce mówił, że nie daje rady sobie z hejtem. Depresja i uciekł gdzieś w te używki – spekulował Arkadiusz Tańcula, zawodnik freak fightów oraz prywatnie znajomy Murańskiego.
Przyczyna śmierci Murańskiego była inna, niż spekulowano. Padły ważne słowa
Po kilku tygodniach wątpliwości wokół śmierci swojego syna postanowił rozwiać Jacek Murański. Odniósł się on do jednego z komentarzy, który pojawił się w mediach społecznościowych.
„Jestem zobowiązany w tym poście wyjaśnić i wytłumaczyć tę tragedię, tak jak ona rzeczywiście wyglądała. Nie oceniajcie na podstawie plotek, domniemań i plugawych ludzkich języków” – wyjaśnił na Facebooku.
Murański przekonuje, że prawdziwym powodem śmierci były problemy zdrowotne. „To był wypadek ekstremalnego bezdechu. Straszny w skutkach, ale wciąż wypadek. Wbrew kłamliwej narracji pochodzącej od osób, które albo nie miały z Mateuszem kontaktu, albo miały go incydentalnie. Mateusz nie był żadną ofiarą hejtu. Był ofiarą strasznego wypadku” – stwierdził.
„Do końca życia będę zadawał sobie pytanie dlaczego. Dlaczego nie założył tej nocy maski wspomagającej oddychanie” – dodał poruszony.