Prawie każdy w dzieciństwie przechodził ospę wietrzną, jednak niewiele osób wie, że wiąże się z nią inna choroba. To półpasiec, na którego może zachorować w ciągu życia co trzecia osoba – ostrzegają eksperci. Zaznaczają, że od niedawna dostępna jest szczepionka.
Półpasiec jest drugą, wtórną postacią zakażenia wirusem ospy wietrznej. Mogą z tego powodu chorować dzieci, ale ryzyko zachorowania wzrasta gwałtownie u ludzi dorosłych – po 50. roku życia.
„Wśród 10 proc. osób po 50. roku życia występuje co najmniej jedno trwałe lub przedłużające się powikłanie półpaśca. Najczęstsze z nich to trudno gojące się nadkażenia ropne. Ale najbardziej uciążliwym i bolesnym powikłaniem, które może doprowadzić niektórych pacjentów nawet do prób samobójczych, jest neuralgia półpaścowa, czyli przewlekłe bóle związane z zachorowaniem na półpasiec” – zaznacza w informacji przekazanej PAP prof. Aneta Nitsch-Osuch, kierownik Zakładu Medycyny Społecznej i Zdrowia Publicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz konsultant wojewódzki ds. epidemiologii na Mazowszu.
Zwraca uwagę, że największe ryzyko zachorowania występuje u osób, które chorowały na ospę wietrzną. Zagrożenie reaktywacją wirusa i pojawieniem się objawów półpaśca dotyczy osób z osłabioną odpornością, przepracowanych i zestresowanych.
„Dlatego środowisko medyczne z dużą radością przyjęło informację, że mamy już w Polsce dostępną szczepionkę przeciwko półpaścowi, przeznaczoną dla osób dorosłych, rekomendowaną po 50. roku życia i dla osób dorosłych o zwiększonym ryzyku zachorowania na półpasiec. Powinna ona poszerzyć portfolio szczepień dla osób dorosłych i w wieku podeszłym. Osoby, które chorowały na ospę wietrzną i te, które chorowały na półpasiec, mogą i powinny być zaszczepione tą szczepionką” – uważa specjalistka.
Do szczepień przeciwko półpaścowi przekonuje również prof. Leszek Szenborn, kierownik Katedry i Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, wiceprzewodniczący Polskiego Towarzystwa Wakcynologii. „Po 50. roku życia – tłumaczy – wskaźniki zapadalności wzrastają wielokrotnie. Cztery z pięciu wszystkich przypadków półpaśca we wszystkich krajach świata, niezależnie od rasy, to właśnie ludzie po pięćdziesiątce. Więcej chorych jest w krajach o wyższej przeżywalności. Im starsze społeczeństwo, tym więcej przypadków półpaśca”.
Wyjaśnia, że wywołujący tę chorobę wirus potrafi przetrwać w komórkach układu nerwowego, zwojach przykręgosłupowych czy zwojach nerwów czaszkowych i jest tam nieśmiertelny. „Nie wiąże się z jądrem komórek, czeka sobie spokojnie, aby potem się reaktywować. Wcale nie musi to być moment ciężkich zaburzeń odporności, dlatego nie jesteśmy w stanie przewidzieć ani kiedy, ani w jakim miejscu dojdzie do ujawnienia się drugiego oblicza zakażenia tym wirusem. A właśnie od tego miejsca zależy poziom złośliwości choroby” – dodaje.
Zaznacza, że drogą nerwów czuciowych, w których pierwotnie przetrwał, półpasiec wędruje w naszym ciele do skóry i objawia się jako zmiany w postaci rumienia, wysypki pęcherzykowej czy owrzodzenia. „Można go wtedy łatwo rozpoznać: występuje po jednej stronie ciała w postaci zgrupowania zlewających się pęcherzyków na rumieniowym podłożu. Jednak już w czasie tej wędrówki wirusa, jeszcze zanim lekarz może postawić rozpoznanie, pacjenci często przez kilka tygodni skarżą się na przeczulicę: odczuwają pewien dziwny rodzaj dokuczliwego bólu przy dotyku czy nawet zmianie temperatury. Przewlekłym powikłaniem choroby często jest dotkliwy nerwoból, ale także obniżone czucie. W przypadku rogówki oka może to być bardzo niebezpieczne, bo pacjent nie czuje na przykład jej podrażnienia przez ciało obce” – przekonuje.
Nie wiadomo, od czego zależy intensywność przebiegu choroby. Zdaniem specjalisty można podejrzewać bardzo ciężki przebieg półpaśca u osób z zaburzoną odpornością komórkową. To na przykład pacjenci zakażeni wirusem HIV czy po przeszczepach. „O ciężkości półpaśca stanowi jednak nie tylko samo zakażenie i wysypka, ale też jego lokalizacja. Półpasiec na nodze, jeśli nie występują nerwobóle, nie jest tak wielkim problemem jak półpasiec na głowie. Chodzi szczególnie o postać oczną czy uszną, które nie dość, że powodują ból i nas okaleczają, to jeszcze na dodatek trwale oszpecają” – ostrzega.
Ból może występować zarówno w samym zaostrzeniu choroby, jak i długo po zakażeniu. Występują aż trzy fazy bólu związanego z półpaścem. „Pierwsza to przeczulica, gdy pacjent nawet jeszcze nie wie, że ból jest spowodowany wędrówką wirusa, a sama choroba dopiero się pojawi. Później występuje utrzymujący się około miesiąca, bardzo dotkliwy ból ostry. I w końcu u części pacjentów występuje neuralgia popółpaścowa, rozpoznawana w sytuacji, gdy ból utrzymuje się powyżej 90 dni. Występowanie tego poważnego powikłania może być nawet przyczyną samobójstw. Wśród starszych Amerykanów to piąta przyczyna śmierci samobójczej” – stwierdza prof. Leszek Szenborn.
Zdarzają się też rzadkie powikłania w postaci zapalenia naczyń. Jak wyjaśnia ekspert, jeżeli do tego zapalenia dochodzi w ośrodkowym układzie nerwowym, to jego efektem może być udar. Udowodniono, że zakażenie wirusem półpaśca stwarza dwa razy wyższe ryzyko udarów, które z kolei w przypadku półpaśca ocznego wzrasta nawet do czterech i pół raza. Ważne jest też to, że do udaru wcale nie dochodzi bezpośrednio po chorobie, ale z opóźnieniem.
Osoba z półpaścem jest zaraźliwa dla otoczenia, gdyż aktywnie wydala wirusy. „W przypadku półpaśca ta zaraźliwość jest ograniczona i związana z lokalizacją. Półpasiec zlokalizowany na oku lub na śluzówkach jamy ustnej będzie bardziej zaraźliwy niż zmiany zlokalizowane pod ubraniem. W sytuacji, kiedy dochodzi do kontaktu osoby chorej na półpasiec z osobą, która dotychczas nie chorowała na ospę wietrzną, istnieje ryzyko przeniesienia wirusa na osobę wrażliwą i rozwoju u tej osoby ospy wietrznej”- zwraca uwagę specjalista
Wyjaśnia, że dostępna od niedawna szczepionka przeciwko półpaścowi to tzw. szczepionka zabita, która może być stosowana nawet u osób z wysokim ryzykiem wystąpienia półpaśca, czyli u osób z chorobami współistniejącymi i z zaburzoną odpornością. „Badania potwierdzają, że jest ona bezpieczna i pozostawia odporność na dłuższy czas” – zapewnia. Wyjaśnia, że dla uzyskania optymalnej ochrony istnieje konieczność przyjęcia dwóch dawek szczepionki.
W Polsce preparat ten jest rekomendowany wszystkim osobom po 50. roku życia i tym po skończeniu lat 18. z dodatkowymi czynnikami ryzyka. Szczepionka ta nie nadaje się do profilaktyki ospy wietrznej. Szczepionkę należy proponować pacjentom poradni onkologicznych, pacjentom po przeszczepach narządów litych, a także szpiku, chorym z wirusem HIV i pacjentom z tak zwanymi chorobami reumatologicznymi.
„W wielu chorobach stosuje się obecnie leczenie biologiczne, które jest często związane z przejściowym upośledzeniem odporności i będzie zwiększało ryzyko zachorowania na półpasiec. Myślę, że lekarze szybko dowiedzą się o możliwości pomocy tym pacjentom, bo szczepionka jest sprawdzona i nie wywołuje zaostrzeń choroby podstawowej. Jestem pewien, że będzie chętnie stosowana” – twierdzi prof. Leszek Szenborn. (PAP)
Źródło: Serwis Nauka w Polsce – www.naukawpolsce.pap.pl, Autor: Zbigniew Wojtasiński