„Super Express” podaje szokujące ustalenia ws. dnia, w którym zmarł projektant mody Gabriel Seweryn. Informacje mrożą krew w żyłach.
Śmierć Gabriela Seweryna wstrząsnęła Polską. 56-letni projektant mody zmarł wskutek zatrzymania krążenia. Wcześniej prowadził transmisję live, w której narzekał na opieszałe jego zdaniem działania służb medycznych.
– Ja sobie nie wymyślam! Przyjechali i co! Przyjechało pogotowie i cyrki odstawia zamiast mi pomóc, ku***! Mnie tu dusi, ja naprawdę umrę! Chcę, żeby ludzie wiedzieli, jakie ja mam problemy! Jak mnie szykanują! Pokaż mnie, niech zobaczą, że to ja jestem! Tu mnie dusi! – krzyczał Seweryn na nagraniu.
Teraz nowe informacje w całej sprawie publikuje „Super Express”, który powołuje się na świadków. Ci twierdzą, że Seweryn miał błagać taksówkarza, po tym gdy ratownicy mieli odjechać nie udzielając mu pomocy, o to, by ten zawiózł go do szpitala.
– Kiedy pod pracownią pojawiła się taksówka zamówiona przez inną osobę, uklęknął i prosił, żeby kierowca zawiózł go do szpitala. Ten jednak odjechał z inną pasażerką, ale chwilę później na miejscu zjawił się inny samochód z tej korporacji, który odwiózł go do szpitala – podaje na swoich łamach dziennik powołując się na świadka zdarzenia.
Wcześniej w całej sprawie oświadczenie wydało pogotowie. Jego treść znajduje się w linku poniżej.