Środowe zmiany w Telewizji Polskiej wprawiły w osłupienie wielu komentatorów politycznych. Głos zabrał Robert Mazurek. Dziennikarz w gorzkich słowach podsumował… obie strony sporu.
W środę, 20 grudnia, doszło do gwałtownych zmian w Telewizji Polskiej. Nowy minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz posiłkując się luką legislacyjną i Kodeksem spółek handlowych.
Wybrano nową radę nadzorczą TVP i zarząd stacji. Prezesem zarządu został Tomasz Sygut. Aktualnie trwa wprowadzanie kolejnych zmian. Z nieoficjalnych informacji wynika, że podczas wczorajszego chaosu pomogli szefowie techniczni.
Sposób wprowadzenia zmian budzi wiele zastrzeżeń, także natury prawnej. Zwracają na to uwagę przedstawiciele środowiska medialnego, których trudno posądzić o sprzyjanie PiS.
„Sposób przejęcia mediów publicznych przez nową władzę jest nielegalny i niezgodny z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 2016 r., na który powołuje się obecna większość. Pytaniem, na które każdy musi samodzielnie odpowiedzieć, jest – czy w imię poprawy sytuacji w TVP można było sięgnąć po bezprawne metody” – pisze w obszernym artykule Patryk Słowik z Wirtualnej Polski.
Co ciekawe, głos w dyskusji zabrał także Robert Mazurek z RMF FM. „Nigdy nie powiedziałem dobrego słowa o TVP za PiS. To było dno, muł, a wodorosty zdechły ze wstydu” – oświadczył.
„Ale nowa władza właściwie unieważniła Sejm. Jeśli każdy wykwit jego pracy – ustawę czy konstytucję – można unieważnić uchwałą, to po co parlament, skoro wystarczy jeden pułkownik?” – zauważył dziennikarz.
„I nie, nie dam się wciągnąć w obronę wolnych mediów z pp. Czabańskim, Lichocką et consortes. Im też potrzebne były media posłuszne, nie wolne” – dodał.