Robert Lewandowski skomentował mecz reprezentacji Polski z Portugalią. Podopieczni Michała Probierza przegrali na Stadionie Narodowym 1-3.
Polacy nie mieli szans w starciu z Portugalią. Zawodnicy prowadzeni przez Roberto Martineza prezentowali się o kilka klas lepiej niż Robert Lewandowski i spółka. Świadczy o tym końcowy wynik, czyli 1-3 dla gości. Reprezentację Polski stać było tylko na jednego gola, którego w podbramkowym zamieszaniu zdobył Piotr Zieliński.
Po meczu głos na temat gry biało-czerwonych zabrał Robert Lewandowski. Kapitan naszej kadry wydawał się bezsilny wobec niemocy, jaką Polacy zaprezentowali na murawie. Świadczą też o tym jego słowa, które, w obliczu fatalnej dyspozycji biało-czerwonych, brzmią brutalnie.
– Czasami szwankuje dojście do pressingu: w którym momencie, kiedy, kto powinien wyskakiwać. Tu na pewno jest jeszcze pole do poprawy. Myślę, że to samo dotyczy liczby zawodników podchodzących do ofensywy. Czasami mamy chyba hamulec ręczny, przez co nie ma później opcji z przodu. Jak widać, jest sporo rzeczy do poprawy – powiedział gwiazdor FC Barcelony.
Robert Lewandowski: nie chcę schodzić do obrony, by dotknąć piłki
Lewandowski był wyraźnie sfrustrowany faktem, iż został kompletnie odcięty od podań, a jego koledzy nie mieli pomysłu, jak do niego dotrzeć. – Nie chcę schodzić do linii obrony, by tylko dotknąć piłki, bo nie o to chodzi. Najlepszym rozwiązaniem jest, gdy dostaję piłkę w polu karnym lub blisko niego i wtedy coś się dzieje. Z jednej strony, muszę być cierpliwy, że może jednak coś dostanę. Dziś jedno podanie dostałem, gdy „głowę” wygrałem, ale minimalnie zabrakło, żeby trafić do bramki. Ja nie jestem pomocnikiem, który będzie schodził i notował dużo kontaktów z piłką na własnej połowie, bo nie o to chodzi – powiedział.
– Tak mogę schodzić i sobie pograć na treningu. Na meczu powinienem być bliżej pola karnego i tam czekać na dośrodkowania, na piłki, licząc, że coś się wydarzy. Jest tego za mało, nie tylko jeśli chodzi o dziś, ale z perspektywy innych spotkań – dodał.
– Rozumiem, że takie mecze mogą się zdarzać, nie zawsze będę miał milion sytuacji – albo parę – trzeba także popracować dla drużyny. Z drugiej strony jednak, z czegoś to wynika, że gdzieś jednego zawodnika albo dziesięciu centymetrów brakuje, albo jakbyśmy wcześniej wystartowali, to bylibyśmy bliżej bramki – stwierdził.