We wschodniej i na południowej Ukrainie wrze. Odpowiedzialny za to jest niewątpliwie Prezydent Federacji Rosyjskiej. W sprawie Krymu postąpił słusznie, osiągnął sukces – i najwyraźniej uznał, że może teraz wyciągnąć jakieś dodatkowe korzyści.
Nikt nie chciał umierać za Wolne Miasto Gdańsk gdy 90% jego mieszkańców chciało przyłączenia do III Rzeszy – i nikt nie chce umierać za Autonomiczną Republikę Krymu gdzie 95% glosujących chciało przyłączenia do Federacji Rosyjskiej. Gdy jednak III Rzesza zaatakowała Polskę, niechętne wojnie państwa Zachodu jednak wojnę wypowiedziały.
Dziś sytuacja jest bardziej zapalna. Zarówno w Waszyngtonie, jak i w Brukseli istnieją potężne siły pragnące wojny – głównie dlatego, by ukryć gospodarczą katastrofę i nadciągające bankructwo tych państw. O czym otwarcie mówił już w 2011 roku p.Jacek Rostowski po powrocie z Brukseli.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Jakakolwiek ingerencja Moskwy na Ukrainie może zostać uznana za casus belli. Państwa NATO niemal jawnie się do niej szykują, przede wszystkim nasilając iście goebbelsowską propagandę, wprowadzając amerykańskie okręty na Morze Czarne i samoloty w rejon Nadbałtyki. Dochodzą coraz liczniejsze sygnały, że władze III Rzeczypospolitej wysyłają rezerwistom wezwania do WKU. Rację może mieć p.Arseniusz Jaceniuk, samozwańczy premier z Kijowa, że „nadchodzi dziesięć decydujących dni, najbardziej niebezpiecznych w historii”.
Kongres Nowej Prawicy wzywa władze III RP by nie mieszały się w ten konflikt. Żadne z państw NATO nie zostało przez nikogo zaatakowane, nie mamy więc żadnych zobowiązań traktatowych – i nie mamy interesu, by wtrącać się w wewnętrzne sprawy naszego sąsiada. To nie nasza wojna. Kongres Nowej Prawicy domaga się więc ogłoszenia w tej sprawie désintéressement i prowadzenia polityki ścisłej neutralności.
Janusz Korwin-Mikke
Prezes Kongresu Nowej Prawicy