Na początku lat 90-tych moja jeszcze wtedy państwowa firma zorganizowała dla pracowników szkolenie marketingowe. Był to szereg wykładów dotyczących tego jak ogólnie mówiąc powinny się zachować firmy państwowe i prywatne w tej nowej rzeczywistości. Jednym z wykładowców był pewien starszy profesor z Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Tuż po wykładzie rozgorzała dyskusja głównie o planie Balcerowicza i zmianach w Polsce. I wtedy ten gość widząc, że tak naprawdę nie wiele z tego rozumiemy i cały czas mówimy tylko o demokracji i o tym jak teraz będzie dobrze (tak myśleli wtedy prawie wszyscy) zaczął nam wszystko objaśniać. To co powiedział zapadło mi w pamięć choć sens tych słów zrozumiałem dopiero po latach. I do dzisiaj mnie dziwi, że powiedział nam coś, co w tamtym okresie brzmiało jak herezja. Mam do niego szacunek, że się odważył powiedzieć nam kilka słów prawdy, a to wtedy było skrajnie ideologicznie nie słuszne mówiąc językiem propagandy.
Pan Profesor podszedł do tablicy i narysował zarys Polski. Powiedział, że to umowny sklep PRL w którym nic nie ma, poza octem i oczywiście sprzedawcą. I do takiego sklepu chce dać swoje towary dostawca spoza PRL (czyli umownie UE, ale także inne kraje), który może te półki zapełnić wszystkimi towarami aż po sufit.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
I co? I nic! Bo sklep ma swoich ideologicznie słusznych i jedynych dostawców, którzy co prawda prawie nic do tego sklepu nie dają ale mają monopol i kropka.
I co trzeba zrobić? – zadał to pytanie, a my patrzeliśmy na niego szeroko otwartymi oczami. Nie rozumieliśmy o co mu chodzi. Profesor spojrzał na nas i po chwili powiedział.
– Tylko jedno: zlikwidować monopol, czyli w tym przypadku zmienić cały system, czyli obalić
tych którzy zarządzają i pilnują żeby ten jedyny i słuszny ideologicznie system istniał. I temu
właśnie służy ten cały przewrót a reszta to tylko ideologiczne „Opium dla mas”.
Pamiętam do dzisiaj jak byliśmy wtedy oburzeni na tego gościa, jak wyzywaliśmy go od komunisty i betonu. A on stał i się śmiał z nas. Jacy byliśmy głupi to zrozumiałem niestety dopiero po latach. Może gdyby takich głosów było wtedy więcej nie dali byśmy się tak łatwo sprzedać zachodowi. Niestety trzeba przyznać, że PR był wtedy tak znakomity, że w wolność, demokrację i przyszły powszechny dobrobyt uwierzyli prawie wszyscy (poza ekonomistami którzy wiedzieli o co w tej zabawie chodzi – ale kto by tam ich słuchał). Zresztą akurat oni mogli mieć pewność, że znacznie łatwiej znajdą się w nowej rzeczywistości, niż pozostałe 98% narodu i tak rzeczywiście było.
Na efekty tego „wspaniałego” odzyskania niepodległości nie trzeba było długo czekać, a jednym z pierwszych skutków transformacji było masowe likwidowanie polskich przedsiębiorstw państwowych. To oczywiście tylko jeden przykład ale temat jest tak szeroki że postanowiłem podać akurat ten bo jak mi się wydaje oddaje on bardzo jasno o co w tej”zabawie” tak naprawdę chodziło.
Likwidowano przedsiębiorstwa z wielu powodów, ale kilka było najważniejszych:
- Likwidacja konkurencji: były w Polsce zakłady produkujące całkiem dobre towary, na które był zbyt w Polsce (wszak po to zrobiono rewolucję, żeby zalać Polskę towarami z UE, a produkować nasze).
- Likwidacja zakładów, które miały potencjał i mogłyby w przyszłości być konkurencyjne, np. stocznie, a w zasadzie cały przemysł stoczniowy, rybołówstwo, przemysł lekki, flota statków handlowych (dobrym przykładem była likwidacja PFMŻ czyli Poznańskiej Fabryki Maszyn Żniwnych) itd.
- Likwidacja w celu przejęcia gruntów na których stał dany zakład (tak było w przypadku mojej bardzo dużej firmy państwowej. Klient chciał kupić ziemie w bardzo dobrym miejscu, a nie całego zakładu, bo cena wtedy była o wiele niższa)
- Brak ochrony konkurencji dla polskich zakładów – wyparły je preferowane przez nasze rządy, według wytycznych firmy zachodnie, dotowane bardzo często tak, żeby ich towary na początku miały niskie ceny, a później i tak sobie to odbiły podnosząc ceny do takich jakie chciały.
- Likwidacja, lub sprzedaż za grosze zakładów, które nieraz sprzedawano za mniejszą wartość, niż wartość towarów na magazynie (jak pewną fabrykę ręczników, gdzie afera wyszła na jaw kiedy okazało się, że wartość towarów w magazynie przekracza cenę sprzedaży – a gdzie cała reszta???)), a także tych w których były bardzo silne organizacje związkowe (tak żeby przyszły właściciel pozbył się związków – znam takie przypadki). Jak wiadomo teraz związki zawodowe praktycznie już w sektorze prywatnym w Polsce nie istnieją, a jak są to nie mają nic do powiedzenia). A jak nie ma związków to właściciel może sobie robić z ludźmi co chce (groszowe pensje, brak socjalu, pomiatanie ludźmi, zwalnianie bez przyczyny itd.). Reasumując wróciliśmy w podejściu do robotnika do czasów przedwojennych.
- Sprzedaż banków, mediów. Dlaczego???Bo media to możliwość sterowania milionami ludzi, PR na masowa skale czego jesteśmy świadkami do dzisiaj, a banki to praktycznie dopływ kapitału. Odpowiednio sterowane mogą w danym kraju zrobić wszystko
- Sprzedaż na rozkaz polskich cukrowni, zakładów przetwórczych, ograniczenie hodowli, produkcji np. mleka, owoców, warzyw, odłowu ryb (tu mały przykład: rozmawiałem z pewnym szyprem małego kutra rybackiego. Ten starszy już człowiek ze łzami w oczach opisywał jak to nie mógł łowić chyba dorsza bo mu UE zabroniła, a tuż obok niego stał wielki trawler norweski i wyławiał tego dorsza tonami śmiejąc się z niego) itd., można to wymieniać bez konca. Jedynie kopalnie się uchowały, ale tylko dlatego, że się górnicy trzymają razem i stanowią tak dużą siłę (to około 3 -4 mln. wyborców z rodzinami, wliczając zakłady około górnicze), że jeszcze żaden rząd nie ośmielił się kopalni zamknąć, ze względu na ilość wyborców. A były takie próby. Pamiętam jak pokazywano w TV o ile byłby tańszy węgiel, gdyby go sprowadzać z zagranicy (patrz – Niemcy, albo inni, którzy by tu natychmiast wskoczyli na rynek i pewnie cena tony węgla byłaby dzisiaj 2 albo 3 krotnie większa). Na szczęście to się nie udało, choć zakusy trwają nadal.
- I oczywiście hasło dekady lat 90-tych: Prywatyzacja – pod tym hasłem dokonano większości w/w rzeczy, niszcząc to wszystko co ludzie swoją pracą stworzyli przez wiele lat, nie patrząc na na nic. Przykładem likwidacja PGR-ów, która spowodowała ogromne bezrobocie sięgające nawet 80% w małych miejscowościach, czy wsiach. Oczywiście to nikogo nie interesowało, bo wieś daleko……
- Likwidacja lub prywatyzacja wielkich zakładów która spowodowała praktyczny upadek znaczenia związków zawodowych, tego ostatniego obrońcy robotników, a co za tyn idzie pozbawienia szarych obywateli jakiejkolwiek ochrony socjalnej. A do tego rząd zawsze mógł powiedzieć, że teraz zakład ma swojego właściciela i proszę z nim rozmawiać – „My tu już nie jesteśmy stroną”. Jakie to wygodne dla władzy. Ironią losu ci którzy ryzykowali najwięcej strajkując czy wychodząc na ulicę – czyli robotnicy, po transformacji którą wywalczyli, zostali wyrzuceni na bruk. Czyli po raz kolejny rewolucja zjadła swoje dzieci i dzisiaj ta klasa praktycznie nie istnieje. To temat tak szeroki że nie sposób opisać go w kilku zdaniach. Jedno jest pewne – większość naszych zakładów nie padła z winy ludzi, pracowników, nawet nie winy samej transformacji. Prawda jest taka, że my mieliśmy być konsumentami towarów z UE i nie tylko, a reszta to tylko skutki.To co napisałem to tylko mały drobny wycinek tego co się stało z naszymi ogólnie mówiąc przemysłami: ciężkim, lekkim, rolnictwem, przetwórstwem i innymi. A do tego można dodać wiele innych spraw takich jak:
- Zapaść polskiej nauki, masowe likwidacje instytutów naukowych, brak finansowania polskiej nauki
- Masowa emigracja szczególnie młodych ludzi, którzy nie widzą tu dla siebie miejsca. Nie po to kończyli studia żeby pracować gdziekolwiek za „śmieciowa pensję”. To bardzo dziwne, ale mimo tego, że wyjechało już ponad 2mln. ludzi jakoś nikogo z rządzących to nie obchodzi.
- Ogromna i nie spotykana do tej pory masa różnych dyrektyw unijnych określających co można a czego nie można itd.
- Zapaść służby zdrowia – tak wielka jakiej nie było nigdy.
- Ceny skupu ustalane tak, że nie zwracają się nawet koszty produkcji
Można by tak wymieniać bez końca.
To co się wydarzyło w latach dziewięćdziesiątych, a później nasze wstąpienie do UE było i jest wielkim wydarzeniem. Ja żeby była jasność nie jestem wrogiem UE. Tylko jak mi się wydaje Polacy walczący o „wolność i demokrację” nie mieli pojęcia (przynajmniej ogromna większość – tak jak ja) do czego to doprowadzi. Nie o taką Unie nam chodziło. Niektórzy szczególnie starsi ludzie mówią tak ” Bat pozostał ten sam tylko ręka go trzymająca się zmieniła” To bardzo smutne słowa, ale chyba najlepiej oddają skutki naszej transformacji i to co się wydarzyło później.
I na koniec mała osobista dygresja. Przeciwnicy Edwarda Gierka krzyczeli i krzyczą do dzisiaj, że Tow. Edward zaciągnął ogromne długi i przez to wykończył Polskę. Owszem zaciągnął to prawda. Jednak przynajmniej część tych pieniędzy „wrzucono” w gospodarkę. Budowano drogi, zakłady, kupowano nowe technologię (Beriet, Fiat, Pentaconta, kolorowe telewizory itd), zwiększono produkcję dóbr dla ludności. Teraz nasze rządy po 1990 roku zadłużyły nas przynajmniej 10 razy tyle, ale gdzie są te pieniądze???? Bo przecież nie buduje się nowych zakładów, nie sprowadza się nowych technologii, nie finansuje się praktycznie wcale polskiej nauki. Więc?
Ireneusz Piątek
Artykuł ten pochodzi ze strony http://historyk.eu/– wejdź jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, zapraszamy także na koleje części tego artykułu.