Żeby była jasność – nawet nie śni mi się bronić obecnej władzy, zasłużyła ona w 100% na to, co ją spotkało. Ale taśmy nie kompromitują tylko jej, ale też Polskę, podważają jej wiarygodność, pozycję i prestiż. Jest to tym bardziej dotkliwe, że dwa tygodnie po spektaklu propagandowej obłudy, jaki zaserwował nam establishment przy okazji obchodów „25-lecia wolności” możemy usłyszeć jaki jest naprawdę stan państwa bezpośrednio od jego najwyższych urzędników. Można założyć, że mówią szczerze w prywatnych rozmowach między sobą.
Skrajnie odległe obrazy z pierwszej i drugiej połowy czerwca powinny nam pokazać też upadek polskich mediów. Widzimy czarno na białym, jak bardzo mijają się z prawdą media głównego nurtu, pokazując nam 25-letnią wolną Polskę mlekiem i miodem płynącą, poważaną na forum międzynarodowym i rozwijającą się z kosmiczną prędkością.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Wracając do meritum – destabilizacja wewnętrzna zawsze jest niebezpieczna. Pod takim pretekstem mocarstwa ingerowały w politykę słabszych państw już niejednokrotnie. Przykładu nie musimy szukać daleko – z tą argumentacją Rosja zaatakowała Ukrainę. Dodamy do tego jeszcze obronę mniejszości i mamy powody interwencji. Dlatego uważam, że w trybie nagłym powinien zebrać się Sejm i rozpisać wybory. Jak najszybciej, aby ustabilizować sytuację w kraju.