Spierałem się z im mocno w czasie „sprawy abpa Wielgusa”, uważając, że niezależnie od domniemanej winy arcybiskupa Stanisława, przeprowadzone wówczas działania były klasycznym medialnym linczem, za którą linczowany zapłacił cenę niezwykle wysoką. Okrzyki „biskup Wielgus łże jak pies!” wykrzykiwane przez Tomasza Terlikowskiego i inne jego zachowania były istotnym tego linczu elementem. Abp Wielgus nie jest arcybiskupem warszawskim, a Hanna Gronkiewicz-Waltz, po zwolnieniu prof. Chazana, ma udzielaną Komunie św. w warszawskich kościołach.
Tymczasem Tomasz Terlikowski przypuszcza kolejny atak na potencjalnych sojuszników w walkach, w których uczestniczy na co dzień. Tym razem wskazany został Ruch Narodowy. Nie znam sprawy, która jest przedmiotem gwałtownej reakcji p. Tomasza, ale znam chłopców (nie „chłopaczków”) z RN i wiem, że są gotowi na współpracę z każdym, kto pracuje na rzecz narodu polskiego i ładu cywilizacji łacińskiej.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Do elementów tego ładu należy ochrona najsłabszych, w tym dzieci nienarodzonych. Reakcja ze strony Tomasza Terlikowskiego jest tak gwałtowna, że aż właściwie zamykająca – choćby poprzez oskarżenia zawarte w jego tekście – możliwość współdziałania na przyszłość, a przynajmniej znacznie je utrudniająca. Dopuszczając najgorszą interpretację zdarzeń, że oto liderzy Ruchu Narodowego postanowili cynicznie wykorzystać prof. Chazana do nabicia punktów wyborczych, z pominięciem dobra sprawy, której reprezentantem jest on sam – byłoby to posunięcie niegodne. Prędzej jednak można dać wiarę wiadomości, że słonie latają wokół Pałacu Kultury, niż przyjąć tę interpretację.
Smutne, że człowiek w wielu sprawach istotnych dla ładu chrześcijańskiego tak dobrze zasłużony, jak Tomasz Terlikowski, sympatyczny w towarzyskiej relacji, z taką determinacją niszczy młodą organizację, w której zaangażowane są dziesiątki tysięcy młodych ideowych ludzi w całym kraju z małych i dużych miejscowości.
Na pewno p. Tomasz chce tym młodym ludziom, którzy studiują, uczą się, sami utrzymują młode rodziny i do tego jeszcze angażują się – z powodu woli służenia dobru narodu, odbudowywania chrześcijańskiego ordo – w rozmaite działania, naprawdę chce im pan powiedzieć, że są agresywnie proputinowskimi chłopaczkami, i że nikt poważny nie zechce z nimi współpracować? Pan, tak zasłużony dla dobrych spraw i tak dobrze też znający smak okładania medialną maczugą?
Nawet jeśli zdarzył się komuś z RN błąd w opisywanej sprawie – na pewno ostatnią dobrą rzeczą jest wściekły atak i medialna dekonstrukcja organizacji, która wedle opinii Tomasza Terlikowskiego jest „zdychająca”. Na pewno p. Tomasz wie, że lepiej być ostrożnym w doborze słów definitywnie rozstrzygających. Choćby z tego powodu, że potem trudno wycofać się, gdy rzeczywistość okaże się inna od naszych wyobrażeń, a to co u początku istnienia okrzyknęliśmy jako „twór zdychający” może okazać się wydającym wspaniałe owoce drzewem, czego Ruchowi Narodowemu trzeba życzyć. Lepsze to niż wespół z wrogami cywilizacji życia i chrześcijańskiego ładu, ciskać weń medialne pociski. W takiej bowiem sytuacji ktoś może stwierdzić, że p. Tomasz jest protvnowski, czy też reprezentuje w na froncie walki z Ruchem Narodowym interesy „Gazety Wyborczej”.
Ufam, że będzie to miało taka samą wagę merytoryczną, jak oskarżanie RN o „agresywny proputinizm”, a p. Tomaszowi zwyczajnie puściły nerwy i nie realizuje interesów grup, które wydają się być mu obce.
Czytaj także: Robaczewski: „Stara Msza” przynosi dobre owoce
Arkadiusz Robaczewski – Centrum Kultury i Tradycji Wiedeń 1683