96-letni Kombatant NSZ, internowany w stanie wojennym został zatrzymany przez policję i przewieziony na oddział psychiatryczny z powodu „zakłócenia porządku publicznego”. Zdarzenie miało miejsce pod budynkiem Sądu Rejonowego, gdzie trwa proces jednego z katów UB „Krwawego Mańka”. Pan Stanisław Adamczyk od wielu lat protestuje przed sądem domagając się procesu komunistycznych funkcjonariuszy.
O skandalicznym zdarzeniu poinformowała redakcję niezależna.pl Hanna Pogorzelska, członek Klubu Gazety Polskiej w Ciechanowie.
Pan Stanisław od wielu lat protestuje przed sądem. Co jakiś czas zabiera go stamtąd policja. Kiedyś byłam naocznym świadkiem takiego zajścia. Dowiedziałam się, że znów mogło dojść do podobnego zatrzymania, jak również do pobicia przez ochronę sądu. Postanowiłam sprawdzić, czy to prawda. Okazało się, że faktycznie pana Stanisława nie było w domu. Jego żona powiedziała, że odwiedziła go raz w zakładzie psychiatrycznym, w którym go zamknięto. Żona kombatanta powiedziała, że widziała ślady pobicia na ciele męża. Nie wiadomo jednak, gdzie miało miejsce domniemane pobicie
– mówi Hanna Pogorzelska.
Według informacji uzyskanych od rzecznika policji asp. szt. Ewy Olby z KPP w Ciechanowie wynika, że 2 października 2014 r. podjęto interwencję wobec Stanisława Adamczyka, który przez budynkiem Sądu Rejonowego zakłócał porządek publiczny poprzez używanie wulgarnych wyrazów, uszkodzenie drzwi wejściowych budynku sądu oraz agresywne zachowanie podczas zatrzymania. Według policji, 96-letni kombatant „stwarzał zagrożenie dla życia i zdrowia innych osób”.
Po przedstawieniu zarzutów z art 51 par. 1 kw i art. 124 par. 1 kw oraz przesłuchaniu, mężczyzna, wychodząc z budynku Komendy Powiatowej Policji w Ciechanowie, kostką brukową umyślnie rzucił w drzwi wejściowe, w wyniku czego dokonał uszkodzenia szyby o wartości około 400 zł na szkodę Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu. Na miejsce została wezwana załoga pogotowia.Lekarz podjął decyzję umieszczenia Stanisława Adamczyka na oddziale psychiatrycznym w Grzędzicach z uwagi na fakt, iż mężczyzna zachowywał się agresywnie oraz stwarzał zagrożenie dla życia i zdrowia innych osób
– informuje asp. szt. Ewa Olba.
W marcu tego roku w czasie procesu „Krwawego Mańka”, funkcjonariusza UB, który katował więźniów, m.in. wkładając im nogi do pieca, policja aresztowała protestującego przed sądem samotnego kombatanta NSZ.
Syn zatrzymanego kombatanta mówi o ojcu:
Zawsze wpajał nam, że trzeba być uczciwym i kochać Polskę. Tak też jest. Tak nas wychował. Na starość nie może pogodzić się z niesprawiedliwością i często protestuje. Takiej osobie jak ojciec należy się wyrozumiałość, a nie patrzenie tylko przez literę prawa. Może i kogoś wyzywa, ale on siedział w stalinowskim więzieniu, w Iławie w latach 80. na spacerniak wyprowadzali go w worku na głowie. On zakładał na Mazowszu Solidarność RI. To wszystko jest w papierach ojca i policja, Sądy powinny to wiedzieć i mieć to na względzie. Niepojęte jest, aby taką osobę za to, że krzyczy, że kogoś może obrazi, skuwać kajdankami i traktować jak zbira. On ma 96 lat!
Sprawa niewątpliwie budzi kontrowersje. Poseł Wojciech Jasiński (PiS) wysłał do szefa MSWiA zapytanie w sprawie skandalicznego potraktowania 96-letniego kombatanta – Stanisława Adamczyka.
„Krwawy Maniek” czyli Marian K. zasłynął bezlitosnymi przesłuchaniami schwytanych Żołnierzy Wyklętych, podczas których wkładał stopy przesłuchiwanych do rozpalonego pieca i dotkliwie bił. Urząd Bezpieczeństwa zmuszony był wyrzucić go ze swoich szeregów w 1950 roku w związku z śmiertelnym pobiciem przesłuchiwanej kobiety.
Źródło: Niezależna.pl, Czas Ciechanowa
fot. Cezary Bronszkowski/wMeritum