Nowy marszałek Sejmu w rządzie Ewy Kopacz zamówił sześć nowych limuzyn w trosce o wygodę posłów. Koszta w zasadzie nie grają roli ponieważ i tak zapłaci podatnik.
Moc co najmniej 150 koni, sześciobiegowa skrzynia biegów, dwustrefowa klimatyzacja i rolety. Tak mniej więcej wygląda marzenie przeciętnego Polaka i rzeczywistość polskiego posła.
Czytaj także: Arrinera Hussarya - pierwszy polski super samochód - wywiad z Łukaszem Tomkiewiczem
Przedmiotem zamówienia jest dostawa do siedziby zamawiającego sześciu sztuk samochodów osobowych w nieprzekraczalnym terminie 19 grudnia 2014 r. do godziny 16.00
– informuje Kancelaria Sejmu.
Koszt zakupu poznamy już wkrótce, choć nieoficjalnie mówi się o kwocie kilkuset tysięcy złotych.
Rozrzutność obecnego marszałka ma już niemal swoją tradycję. Przypomnijmy, że jeszcze jako szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych kupił za publiczne pieniądze 28 foteli na sumę 301,5 tysiąca złotych. Jeden fotel kosztował więc podatnika około 11 tysięcy złotych. Radosław Sikorski nie miał też moralnej rozterki zamawiając wino za 820 zł przy okazji jednej z rozmów będących przedmiotem późniejszej „afery taśmowej”.
Sam zainteresowany sprawę zakupu limuzyn kwituje krótko:
Po zapowiedziach Sławomira Nowaka (PO) o tym, że Platforma „skończy z Bizancjum” pozostał jedynie… gorzki smak.
Źródło: niezależna.pl
Fot. Wikimedia/Estonian Foreign Ministry