Amerykanie zapowiadają, że będą szkolić syryjskich rebeliantów do obrony własnych terytoriów przed dżihadystami z terrorystycznego Państwa Islamskiego – podaje „Washington Post” powołując się na źródła we władzach Stanów Zjednoczonych.
Amerykańska gazeta przypomina o strategii przyjętej przez Baracka Obamę, w myśl której USA nie zaangażują się w operację lądową przeciw IS. Szkolenia Syryjczyków mają mieć na celu jedynie przygotowanie ich do obrony przed próbami zajęcia kolejnych terytoriów przez dżihadystów z IS.
>>Czytaj także: Syria: przejęto tajny ośrodek rosyjskiego wywiadu?
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Rozmówcy „WP” wyrażają jednak wątpliwości czy taka strategia odniesie oczekiwane rezultaty. – Mamy dużą lukę w naszej strategii. Potrzebujemy wiarygodnych, umiarkowanych syryjskich sił, jednak nie podejmujemy odpowiednich działań, aby takie jednostki stworzyć – twierdzi anonimowy przedstawiciel rządu zaangażowany w działania przeciw IS.
Dziennika zwraca uwagę, że amerykańskie dowództwo niechętnie angażuje syryjskich rebeliantów do walki z dobrze uzbrojonymi bojownikami Państwa Islamskiego, jeżeli nie będzie możliwości zapewnienia im skutecznego wsparcia z powietrza. Taka pomoc wymaga jednak dobrego rekonesansu prowadzonego na lądzie i przekazania informacji bezpiecznymi kanałami komunikacyjnymi.
– Nie można wystawić do walki efektywnych sił bez obecności na ziemi, by móc pomagać i doradzać – powiedział „WP” wysoki rangą amerykański wojskowy, który zastrzegł swoją anonimowość.
>>Czytaj także: Dżihadyści z IS dokonali kolejnych egzekucji
W pierwszej połowie września Obama ogłosił strategię walki z Państwem Islamskim. Prezydent USA twierdził wtedy, że Amerykanie wraz z sojusznikami „osłabią i ostatecznie zniszczą” terrorystów IS. Obama zapowiedział też wojskowe wsparcie dla „umiarkowanej opozycji” w Syrii.
Źródło: rp.pl
Fot.: Commons Wikimedia/Pete Souza