Dziennikarka Polsatu w „Wydarzeniach” pełnym podniecenia głosem zaczyna narracje przygotowanego przez siebie reportażu. Dowiaduję się, że wioślarze z Uniwersytetu w Warwick rozebrali się do naga, popstrykali sobie zdjęcia i zrobili kalendarz. Niebywałe poświęcenie, którego dokonali i które wymaga dłuższej wzmianki w głównym wydaniu serwisu informacyjnego, ma swój szczytny cel. Podobno cel charytatywny.
Wiem, że ludzie wpadają na różne pomysły, lepsze lub gorsze, żeby pomóc bliźniemu. Nie wszystkie mi się podobają, ale z krytyką się wstrzymuje – o ile wszystko jest uczciwe – bo przecież to pomoc ludziom, którzy nie mają tego co ja: są ubodzy, bici, prześladowani, nie mają co jeść, nie mają w co się ubrać.
Głos dziennikarki nadal jest pełny podniecenia – w końcu mówi o młodych, świetnie zbudowanych, sportowcach – i zmierza do sedna.
– Sportowcy zbierają pieniądze na cel charytatywny, jakim jest walka z homofobią – słyszę.
Przepraszam, ale że co? „Walka z homofobią” – powtarza w mojej głowie głos dziennikarki. Większość świata żyje w ubóstwie, miliony chrześcijan jest prześladowanych, dzieciaki z wzdętymi brzuchami umierają w Afryce z głodu, a durne studenciaki z Warwick zbierają kasę na walkę z homofobią. Gdyby nie było potrzebujących na świecie, to zbierałbym żulom na piwo, ale nie na wydumany i urojony problem. Kasa zbierana na coś takiego to pieniądze wyrzucone w błoto. Równie dobrze wioślarze mogli by przypłynąć do mnie i przeznaczyć fundusze na walkę z Florczakofobią – skutek byłby taki sam.
Homoseksualiści – najbardziej niepotrzebujący na świecie
Za gejami i lesbijkami stoją wszyscy możni tego świata. ONZ i jej niezliczone agendy, organizacje feministyczne, stowarzyszenia walczące o równość (a raczej przywileje dla homosiów), które ciągną kasę z Unii Europejskiej, a która na to wszystko patrzy z uśmiechem (Drodzy Czytelnicy niech się nie śmieją, bo to jest Wasza kasa). Co roku jest przeznaczana nieproporcjonalna ilość pieniędzy na ludzi, których nie ma więcej niż 1 proc. całej populacji.
Za biedakami nie stoi tak naprawdę żadna z tych organizacji, choć jej członkowie mają usta pełne frazesów o pomocy biednym, dokarmianiu, ratowaniu albo raczej sterylizowaniu.
Jeśli wioślarze z Warwick lubią pokazywać homoseksualistom nagie tyłki, to niech robią w ich klubach, a nie pod przykrywką działalności charytatywnej.
PS Na zdjęciu nie prezentuję ich nagich tyłków z szacunku dla czytelnika, ale oni rzeczywiście to zrobili.
Czytaj także: Pacyfizm i brak agresji – sabotaż społeczeństwa