Problemy ze służbą zdrowia nie dotyczą tylko zwykłych Polaków. Kuriozalna sytuacja spotkała również pomocnika Cracovii Mateusza Cetnarskiego. Piłkarz zgłosił się do szpitala z bardzo wysoką gorączką… i odesłano go do domu!
Cetnarski miał być liderem drużyny trenera Roberta Podolińskiego. Nie spisywał się jednak najlepiej i wypadł z podstawowej jedenastki. Na domiar złego w połowie października zachorował, przez co stracił większość sezonu.
Jednak nie choroba była dla piłkarza najgorsza. Cetnarski padł ofiarą służby zdrowia i nie został zakwalifikowany do przyjęcia. Sytuacja absurdalna, bowiem miał on 39 stopni gorączki. – Ból był nie do wytrzymania. Karetka przywiozła mnie do szpitala, ale nie zostałem przyjęty, ponieważ nie kwalifikowałem się do przyjęcia i odesłano mnie do domu. Dopiero trzy dni później wróciłem z jeszcze wyższą gorączką i dopiero wtedy zorientowano się, że to poważna sprawa – relacjonuje 27-latek.
Czytaj także: O Braciach Figo Fagot trochę inaczej
Okazało się, że Cetnarski nabawił się zapalenia spojenia łonowego, które wyeliminowało go z gry. Wydaje się jednak, że gorsze od chorób i kontuzji są kontakty z Narodowym Funduszem Zdrowia. – Nie chciałbym wracać do tego. To był bardzo ciężki okres. Podróż karetką, czas oczekiwania na przyjęcie – nie wierzyłem, że to się dzieje naprawdę. Rozmawiałem o tym z prezesem i trenerem – wszyscy wiedzą, jak było. Muszę jednak powiedzieć, że już podczas samego pobytu w szpitalu opiekę miałem perfekcyjną i tutaj muszę podziękować pani doktor i pani ordynator, że szybko z tego wyszedłem. Ale samo przyjęcie do szpitala i załatwienie sprawy – dramatyczne.
Piłkarza ekipy z Krakowa przyjęto dopiero, gdy termometr wskazywał 41 stopni. – Musiałem przez długi czas zostać w szpitalu na obserwacji, bo gorączka nie spadała i stan zapalny się nie zmieniał. Miałem nawet 41 stopni. Przy stanach zapalnych jest to możliwe – przy innej chorobie, na przykład przy grypie, dorosły człowiek ma marne szanse na przeżycie. Nie mogłem chodzić, leżałem w szpitalu w bezruchu. To zapalenie było tak silne, że lekarze mówili, że to bardzo rzadkie. W szpitalu byłem w sumie dwa tygodnie. Rehabilitowałem się u Filipa Pięty. Filip też był zaskoczony, że zapalenie było tak spore. Wszystko złożyło się na to, że ta moja przerwa była tak długa.
Mimo szpitalnych perturbacji Cetnarski wraca do zdrowia i ponownie chce znaleźć się w podstawowym składzie. Piłkarz wystąpił nawet w Treningu Noworocznym i ewidentnie widać, że jest głodny gry. – Zaczynam okres przygotowawczy normalnie. Trening Noworoczny był zakończeniem etapu rehabilitacji. Mam jeszcze zestaw ćwiczeń, których wykonanie wymaga powrót po takim urazie. Walczę o to, by być w składzie na start rundy wiosennej. Koledzy śmieją się, że jestem pierwszym transferem. Nie miałem przerwy świątecznej, trenowałem dwa razy dziennie z przerwą na Boże Narodzenie. Mam nadzieję, że przez te dwa miesiące od wyjścia ze szpitala zdołałem zregenerować mięśnie.