W sobotę rozegrano kolejne spotkania 19. kolejki PlusLigi. Najciekawszym pojedynkiem dnia było starcie w Radomiu pomiędzy miejscowym Cerradem Czarnymi, a Cuprumem Lubin. Goście pewnie wygrali spotkanie, pozostając tym samym w czołówce. Do sensacji doszło w Olsztynie, gdzie Indykpol pokonał Asseco Resovie Rzeszów.
Końcówki zadecydowały
Gospodarze przed tym spotkaniem szumnie zapowiadali, że chcą się zrewanżować beniaminkowi za porażkę w pierwszej rundzie. Lubinianie wiedzieli w jak bojowych nastrojach są ich rywale, więc od początku starali się narzucać swój rytm gry (4:4). Cerrad trzymał wynik w bezpiecznej granicy, lecz nie potrafił wyjść na prowadzenie (11:13). Przyjezdni bardzo konsekwentnie utrzymywali skromną zaliczkę (18:20). Czarni w najważniejszym momencie seta złapali lekką zadyszkę, przez co ich przeciwnicy objęli prowadzenie w meczu (21:25).
Czytaj także: PlusLiga: Asseco lepsze w hicie kolejki!
Podopieczni Gheorghe Cretu wyraźnie nabrali pewności siebie, z każdą piłką rozkręcając swoją grę (3:6). Radomianie w żaden sposób nie potrafili doprowadzić do remisu (10:14). Wydawało się, że siatkarze z Lubina pewnie wygrają odsłonę (10:16). lecz Czarni w świetnym stylu wrócili do rywalizacji, podcinając skrzydła drużynie z Lubina (17:17). Rozpędzeni gracze 8. zespołu PlusLigi poszli za ciosem, uzyskując przewagę (21:18). która pozwoliła im wyrównać (25:23).
Krótka przerwa spowodowała jeszcze większe zazębienie się gry (5:6). Zarówno jedni, jak i drudzy nie zamierzali odpuszczać, dzięki temu kibice mogli oglądać bardzo ładne widowisko (13:14). W decydującym momencie partii Cuprum zaliczył krótką serię, która pozwoliła na odskoczenie rywalom (17:21). „Wojskowi” spróbowali jeszcze odrobić straty, ale im się to nie udało (23:25).
Gracze prowadzeni przez Roberta Prygla nie spuszczali jednak głów, cały czas stawiając bardzo wysoko poprzeczkę faworytom (4:5). Lubinianie wyczekali moment i zaatakowali, uzyskując kilku punktowe prowadzenie (10:14). Cerrad i tym razem wrócił do gry, stawiając wszystko na jedna kartę (19:19). Dzięki walecznej postawie obu ekip, doszło do bardzo emocjonującej końcówki, w której minimalnie lepszy okazał się beniaminek (28:30).
Cerrad Czarni Radom – Cuprum Lubin 1:3 (21:25, 25:23, 23:25, 28:30)
Cerrad Czarni Radom: Kampa, Żaliński, Pliński, Oivanen, Westphal, Grzechnik, Kowalski (libero) oraz Kędzierski, Ratajczak, Wachnik
Cuprum Lubin: Łomacz, Borovnjak, Michalski, Romać, Trommel, Paszycki, Rusek (libero) oraz Łapszyński, Gorzkiewicz
MVP: Dmytro Paszycki
Można? Można!
Mimo że olsztynianie byli w tym spotkaniu skazywani na pożarcie, chcieli oni pokazać się z jak najlepszej strony. Podopieczni Andrzeja Kowala mieli jeden prosty cel – szybko wygrać i wrócić do domu. AZS nie zamierzał wypuszczać jednak Resovii w dobrych humorach. Pierwsze dwa sety i… 2:0 dla Indykpolu. Asseco w końcu wzięło się w garść, lecz sił wystarczyło na zaledwie dwie partie, dzięki czemu gospodarze odnieśli bardzo cenne zwycięstwo.
Indykpol AZS Olsztyn – Asseco Resovia Rzeszów 3:2 (25:23, 25:15, 21:25, 19:25, 15:10)
Indykpol AZS Olsztyn: Dobrowolski, Bednorz, Szymański, Zajder, Hain, Ogurcak, Potera (libero) oraz Zatko, Zniszczoł, Łuka
Asseco Resovia Rzeszów: Nowakowski, Ivović, Schoeps, Drzyzga, Penczew, Dryja, Ignaczak (libero) oraz Holmes, Lotman, Buszek, Tichacek, Perłowski
MVP: Grzegorz Szymański
Dobry mecz słabych drużyn
Nie ma się co oszukiwać – oba zespoły grają w tym sezonie bardzo słabo, dlatego dla jednych i drugich zwycięstwo było potrzebne jak tlen. Po pierwszej odsłonie wydawało się, że gospodarze mają wszystko pod kontrolą, lecz bielszczanie wzięli się w garść, zdobywając trzy kolejne sety, w końcu na swoje konto zapisując trzy punkty.
Effector Kielce – BBTS Bielsko-Biała 1:3 (25:22, 17:25, 21:25, 37:39)
Effector Kielce: Jungiewicz, Maćkowiak, Staszewski, Buchowski, Pająk, Bieniek, Sufa (libero) oraz Janusz, Krzysiek, Machacon
BBTS Bielsko-Biała: Polański, Ferens, Neroj, Kapelus, Gonzalez, Sobala, Dębiec (libero) oraz Kwasowski, Błoński, Pilarz
MVP: Bartłomiej Neroj
(Nie)łatwe zwycięstwo
Gospodarze od startu rozgrywek pokazują się z bardzo dobrej strony, dlatego nikomu przez myśl nie przeszło, żeby „Akademicy” mogli sprawić im sporo kłopotów. Okazało się inaczej, a dzięki dobrej postawie AZS-u, kibice zgromadzeni w hali Łuczniczka mogli obejrzeć niezły spektakl. Ostatecznie trzy punkty padły łupem Transferu, lecz ich szczęście jest tylko połowicze, gdyż kontuzji nabawił się Andrew John Nally.
Transfer Bydgoszcz – AZS Częstochowa 3:1 (25:15, 22:25, 25:22, 25:22)
Transfer Bydgoszcz: Jurkiewicz, Duff, Jarosz, Cupković, Woicki, Nally, Murek (libero) oraz Bonisławski (libero), Wolański, Gunia
AZS Częstochowa: Udrys, De Amo, Szymura, Janeczek, Samica, Przybyła, Stańczak (libero) oraz Kaczyński, Buczek, Napiórkowski
MVP: Konstantin Cupkovic
Źródło: sportowefakty.pl/inf. własna
Fot.: Patryk Głowacki/wmeritum.pl