Edukacja seksualna w Europie przybiera coraz bardziej brutalną formę. Kwestie ludzkiej seksualności są przedstawiane dzieciom tylko i wyłącznie pod kątem biologicznym. Wiele takich lekcji sprowadza się tylko i wyłącznie do instruktażu i nauki metod antykoncepcji.
Na lekcjach seksu brakuje powiązania spraw współżycia z miłością, rodziną, godnością człowieka. Buduje się obraz kontaktów seksualnych mający służyć tylko i wyłącznie zaspokajaniu potrzeb. Na dalszy plan schodzi poziom uczuć. Komu tak bardzo zależy na tym, aby dzieci nie potrafiły zachować wstrzemięźliwości i w swoich poczynaniach były podobne do zwierząt? Człowieka od zwierzęcia różni głównie to, że potrafi panować nad swoimi popędami.
Najbardziej jaskrawym przykładem zła, jakie niesie ze sobą ówczesna forma edukacji seksualnej jest sytuacja Wielkiej Brytanii. Tam edukacja seksualna obowiązuje od kilkunastu lat. Instruowanie dzieci w kwestiach seksualnych przyniosło znaczny wzrost nieplanowanych ciąż. Najmłodsza matka na Wyspach ma 12 lat, a ojciec dziecka 13. Najmłodszy dziadek nie ma nawet 30 lat. Badania NHS (brytyjskiej służby zdrowia), są zatrważające – co piąta 16-latka sięgała po środki wczesnoporonne. Ponad połowa ankietowanych w wieku 16 – 24 lata przyznawała się, że nie stosuje żadnych metod antykoncepcji. 30% ankietowanych chłopców przyznało się do tego, że pierwszy kontakt seksualny odbyli gdy mieli mniej niż 15 lat. Po tabletki „dzień po” sięga większość osób powyżej 16 roku życia i traktuje je jako zastąpienie prezerwatyw. Przynosi to skutki w postaci licznych komplikacji zdrowotnych u dziewcząt, a kolejki do ginekologów dziecięcych są coraz większe. W kilku szkołach w Sotuhampton wszczepiono 13-latkom implanty antykoncepcyjne Nexaplanon – bez zgody i wiedzy rodziców.
Wracając do form edukacji seksualnej, w brytyjskich szkołach środki antykoncepcyjne są wręcz rozdawane. Zachęca to dzieci do spróbowania nowych doświadczeń. Dzieciom wmawia się, że aby być osobą zdrową i szczęśliwą, należy uprawiać seks lub masturbować się dwa razy w ciągu dnia – tak czytamy w ulotce wypuszczonej w 2009 roku przez organy brytyjskiej służby zdrowia. Nauczycielom, rodzicom i dzieciom tłumaczy się, że kontakty seksualne podejmowane przez 13 a nawet 12 – latków są normalnym elementem procesu dojrzewania. Im więcej środków wydaje się na edukacje seksualną, tym więcej nieplanowanych ciąż przed 18 rokiem życia – badania Eurostatu z 2008 roku pokazują, że na 1000 nastolatek 25 zachodzi w ciążę. Tymczasem w Polsce liczba ta wynosi 15 na 1000. Przekaz propagowany przez brytyjski mainstream zachęca dzieci do podejmowania współżycia. Lawinowo rośnie liczba przestępstw seksualnych popełnianych przez nastolatków a nawet dzieci.
Obdarcie współżycia seksualnego z jego poza-fizycznych właściwości sprawiło występowanie niepożądanych, niemal wulgarnych zachowań społecznych, a wręcz patologizację społeczeństwa.
Środowiska lewicowe upatrują w edukacji seksualnej leku na wszelkie problemy związane z tematem. Tymczasem autorytety z dziedziny seksuologii biją na alarm – zbyt wczesne rozbudzanie seksualności u dzieci może spowodować katastrofę. Seksualność jest bowiem popędem pierwotnym nad którym trzeba umieć panować. Dzieci są zbyt niedojrzałe, aby sobie z tym poradzić i same muszą stopniowo dorosnąć do odpowiedzialnego korzystania z seksu. W parze ze zmianami i rozwojem ciała u dziecka powinien iść rozwój psychiczny, zrozumienie wielu mechanizmów, jakie sterują seksualnością i związanymi z nią uczuciami. Miłość pomiędzy kobietą i mężczyzną, szacunek, godność człowieka, odpowiedzialne i świadome rodzicielstwo są rzeczami, które nie mogą być nigdy odłączane od kwestii seksualnych. W przeciwnym wypadku powstają patologie w postaci obscenicznych zachowań u dzieci, uzależnienia od masturbacji, nieplanowanych ciąż, gwałtów czy molestowania.
Jedną z grup, której ta tragiczna sytuacja jest na rękę jest lobby pedofilskie. Nie raz słyszy się o „zdrowych kontaktach seksualnych pomiędzy dzieckiem a dorosłym”. Jeszcze 10 lat temu takie coś byłoby absolutnie nie do pomyślenia. Nie ma tutaj ani trochę miejsca na dobro dziecka – jest tylko jego krzywda i obdarcie z niewinności. Dzieci, które od małego są rozbudzane seksualnie i uczone że przyjemność jest najważniejsza, na pewno nie wyrosną na odpowiedzialne i rozsądnie korzystające ze swojej seksualności osoby. Jawi się tutaj obraz pokolenia pozbawionych skrupułów hedonistów. Czy na pewno chcemy aby nasze dzieci postępowały w ten sposób?
Źródło – „w Sieci” nr. 48(104)2014
Fot. foter.com