„Doktor Strange” to film, który zdążył już zachwycić widzów na całym świecie. I trudno się dziwić, bo tak wspaniałego widowiska Marvel nie zafundował nam od czasów „Strażników Galaktyki”.
Film opowiada o perypetiach doktora Stephena Strange’a, genialnego neurochirurga, który uległ groźnemu wypadkowi. W wyniku uszkodzenia dłoni nie może wykonywać już swojego zawodu i jako ostatnią deskę ratunku wybiera podróż na wschód, by w tamtejszej medycynie szukać rozwiązania swojego problemu. Okazuje się jednak, że trafia pod skrzydła Starożytnej, która pokazuje mu świat, jakiego nie znał do tej pory. Tak mniej więcej przedstawia się fabuła produkcji, którą możemy poznać w licznych zwiastunach czy zapowiedziach. I film rzeczywiście jest o tym, nie dostajemy tu po głowie jakimś ogromnym zaskoczeniem, że jest to zupełnie inna produkcja niż się spodziewaliśmy. Ale przy tym widz nie chce niczego innego, ponieważ całość ukazana została fantastycznie.
Trudno nie skupić się przede wszystkim na głównym bohaterze, ponieważ to wokół niego skupia się cała fabuła, a jego charakter i kreacja sprawia, że przez cały czas mamy uśmiech na ustach. W roli głównej występuje osławiony serialem „Sherlock” Benedict Cumberbatch. I nawet nie znając tego aktora wcześniej to podczas oglądania tej produkcji można w pełni zobaczyć jego geniusz. Łatwość, w jaką wcielił się on w głównego bohatera nadając mu konkretny charakter może zadziwić najbardziej wymagających widzów. Zdecydowanie Benedict Cumberbatch w głównej roli to jedna z największych zalet tego filmu. Doskonale ukazał on postać tytułowego Doktora Strange’a, zarówno jako genialnego neurochirurga, jak i potężnego maga, a nie jest to łatwe. Przede wszystkim dlatego, że postać ta nie jest oczywista, nie jaśnieje wokół niej aura dobroci, współczucia, chęci pomocy.
Czytaj także: Wielogłosem o...: Orange is the New Black - sezon 2
Doktor Stephen Strange jest zadufany w sobie, jego wybujałe ego jest nie do opisania i naprawdę momentami może to irytować. I chociaż jako widzowie nie sposób nie polubić tej postaci od samego początku, to w prawdziwym świecie raczej nie chcielibyśmy mieć z kimś takim do czynienia. Bohater w trakcie filmu stopniowo się zmienia, aczkolwiek fantastyczne jest to, że nie przestaje być sobą. Nie dzieje się tak, że za dotknięciem czarodziejskiej różdżki z zadufanego w sobie neurochirurga staje się kimś, kto pragnie poświęcić wszystko dla innych. Każda jego decyzja, każde poświęcenie wymaga dużej ilości czasu. Czy w końcu zrezygnuje z siebie? Dopiero obejrzenie filmu może dać chociaż cząstkową odpowiedź na to pytanie.
Generalnie nie tylko Benedict Cumberbatch (chociaż przede wszystkim on), ale i cała obsada spełnia swoją rolę doskonale. W produkcji występują różne postacie, które przede wszystkim są charakterystyczne, a nie nijakie. Mamy tutaj lojalnego i praworządnego (momentami aż do przesady) Mordo, mamy głównego wroga Kaeciliusa, w którego rolę wcielił się Mads Mikkelsen, w końcu mamy nawet Wonga, który został dodany do filmu praktycznie tylko po to, by zwiększyć jego humor. Ale nawet to się udaje, ponieważ trzeba przyznać, że cała produkcja jest naprawdę zabawna. Nie strzela ona w widza mnóstwem żartów, jaki robił to „Deadpool”, jednak w naprawdę wielu momentach jest okazja do śmiechu.
Filmowi trzeba jeszcze przyznać, że wykorzystał doskonale swój potencjał jeśli chodzi o efekty specjalne. To, w jaki sposób ukazana jest walka, może zmienić pogląd o filmach Marvela. Dotychczas zawsze opierała się ona na jak największej ilości wybuchów, tutaj wszystko wydaje się zupełnie inne. Oczywiście można być spokojnym – wybuchów również nie brakuje, ale przy tym całość ukazana jest we wspaniały, magiczny sposób. Na szczęście udało się wykorzystać potencjał związany z takim a nie innym bohaterem. Ukłony tutaj należą się również reżyserowi, Scottowi Derricksonowi. Dotychczas dał się on poznać przede wszystkim jako twórca horrorów, jak chociażby „Sinister” czy słynne przed laty „Egzorcyzmy Emily Rose”, ale tutaj pokazał, że potrafi tworzyć również zupełnie inne produkcje.
Nie mógłbym nie przyłączyć się do ogólnoświatowych zachwytów nad filmem „Doktor Strange”, ponieważ jest on po prostu fantastyczny. Doskonale obsadzona główna rola, świetna, dynamiczna akcja połączona z zachwycającymi i pomysłowymi efektami specjalnymi i to wszystko okraszone solidną dawką humoru – to przepis na doskonały, odprężający film. Dla mnie osobiście to jedna z najlepszych produkcji jaka wyszła ze stajni Marvela, konkurować z nim mogą jedynie „Strażnicy Galaktyki”, którzy kilka lat temu w podobny sposób pozamiatali w kinie. Cieszę się, że Benedict Cumberbatch jako Doktor Strange jeszcze z pewnością powróci w innych produkcjach Marvela, ponieważ tak charakterystyczna postać dodaje tym filmom naprawdę wiele.
Czytaj także: Nowy zwiastun „Wonder Woman” zachwyca! [WIDEO]