To był największy atak hakerski w historii Szwecji. Łupem złodziei padło w sumie aż 40 mln koron. Wkrótce ruszy proces 8 osób oskarżonych w tej sprawie. Według ustaleń śledczych mózgiem całej operacji był 38-letni Polak. On sam nie przyznaje się do winy.
Do serii ataków hakerskich doszło w Szwecji w latach 2015-2016. Hakerzy włamywali się do systemów informatycznych przedsiębiorstw lub posługiwali się fałszywymi fakturami. Najczęściej następowało to poprzez wysłanie e-maila zainfekowanego wirusem, który umożliwiał poznanie haseł i kodów zabezpieczających. Wyłudzone pieniądze były przelewane początkowo na konto jednej ze szwedzkich spółek, a następnie były szybko transferowane na inne konta w Szwecji, Kosowie i Hongkongu.
Łącznie łupem hakerów padło aż 40 mln szwedzkich koron, co w przeliczeniu stanowi kwotę ok 4,2 mln euro. Wśród najbardziej poszkodowanych są szwedzkie banki Swedbank oraz Ikano, firma pośrednicząca w płatnościach Klarna, a także koncern Ikea, szwedzka Służba Więzienna, a nawet luterański Kościół Szwecji i partia polityczna Szwedzcy Demokraci.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
W związku ze sprawą udało się zatrzymać 8 osób. Wśród nich jest 3 Polaków, z których jeden został uznany za mózg całej operacji. To 38-letni Krzysztof H. nie przyznaje się jednak do winny. Stwierdził jedynie, że jest „zamieszany w sprawę”. Przedstawiciele szwedzkiej policji przyznają, że udało się zabezpieczyć odpowiednie dowody tylko dzięki temu, że podczas zatrzymania komputery sprawców były uruchomione. To umożliwiło dostęp do serwerów w Polsce.
Źródło: wp.pl
Fot.: Wikimedia/colin