To kolejny sukces studentów Politechniki Lubelskiej. We współpracy z firmą Ursus udało im się stworzyć elektryczny samochód terenowy. O sprawie pisze „Dziennik Wschodni”.
Studenci pracowali pod kierownictwem dr inż. Piotra Filipka, mgr inż. Krzysztofa Jahołkowskiego i dr inż. Leszka Gardyńskiego. W projekcie współpracowała również firma Ursus, której konstruktorzy brali udział w pracach. Dzięki wspólnym wysiłkom udało się stworzyć elektryczny samochód terenowy, którego osiągi są całkiem niezłe.
Prace trwały od około roku i w tym czasie udało się stworzyć w pełni sprawny samochód. Osiąga on prędkość ok. 100 kilometrów na godzinę, a na jednym ładowaniu jest w stanie przejechać około 120 kilometrów. Tutaj jednak wartości mogą się różnić, ponieważ wiele zależy od rodzaju terenu, po jakim pojazd będzie się poruszał.
Czytaj także: Arrinera Hussarya - pierwszy polski super samochód - wywiad z Łukaszem Tomkiewiczem
Jak podkreśla dr inż. Piotr Filipek, głównym celem projektu było nabycie potrzebnego doświadczenia przez studentów. – Pomysł był taki, żeby karoserię, którą Ursus zakupił z myślą o eksperymentach, wyposażyć w posiadane przez nas silniki elektryczne i akumulatory. Chcieliśmy w ten sposób zdobyć doświadczenie, nauczyć czegoś studentów i wdrożyć się do realizacji tego typu projektów w przemyśle – mówił w rozmowie z „Dziennikiem Wschodnim”.
Nie wiadomo jaka przyszłość czeka teraz samochód. Z pewnością przejdzie testy jazdy po ulicach Lublina, ponieważ będzie trzeba sprawdzić, jak radzi sobie w eksploatacji. Czy trafi do produkcji? Ta decyzja należy już do Ursusa. Piotr Filipek podkreśla jednak, że korzyść i tak ma zarówno firma, jak i studenci. – Nie wiemy, czy trafi do seryjnej produkcji. To będzie decyzja Ursusa. Ale doświadczenia zdobyte dzięki temu projektowi mogą posłużyć przy optymalizacji pojazdów, jakie w przyszłości będą powstawały w lubelskiej fabryce. Dla naszych studentów to świetna nauka, nigdzie indziej nie mieliby okazji stworzyć czegoś od podstaw. Także my, jako opiekunowie, wiele się nauczyliśmy – podkreślił.
Zdjęcia samochodu można zobaczyć na stronie internetowej „Dziennika Wschodniego” pod TYM adresem.
Czytaj także: Wycieczka do Nowej Zelandii dla tych, którzy zechcą tam pracować!