4 września 2014 r. obchodzimy 205. rocznicę urodzin jednego z trzech wieszczów narodowych – Juliusza Słowackiego. Przyszedł na świat 4 września 1809 r. na Wołyniu w miejscowości Krzemieniec. Słowaccy pieczętowali się herbem Leliwa, który był również przypisany innemu polskiemu poecie – Janowi Andrzejowi Morsztynowi.
Ojcem poety był Euzebiusz Słowacki – profesor literatury w Liceum Krzemienieckim oraz Uniwersytecie Wileńskim. Sam Euzebiusz urodził się 15 listopada 1773 r. lub według testamentu 14 grudnia 1772 r. Był synem Jakuba – zarządcy dóbr Rzewuskich w Podhorcach oraz Małgorzaty z Zeydlerów. W wieku ok. 7 lat przeniósł się wraz z rodzicami w okolice Dubna na Wołyniu. Pierwsze nauki pobierał (od roku 1781) w szkołach krzemienieckich. Z braku środków finansowych na dalsze studia ubiegał się o patent geometry królewskiego i przez następne 8 lat pracował na Wołyniu jako geometra prywatny. Przed ukończeniem trzydziestego roku życia Słowacki dostał posadę nauczyciela domowego u Józefa Poniatowskiego. Tam poznał Czackiego, dzięki któremu w latach 1806-1811 pracował w Liceum Krzemienieckim, w którym uczył poezji i wymowy. W 1811 r. objął Katedrę Wymowy i Poezji na Uniwersytecie Wileńskim jako profesor – uczył tam aż do swojej śmierci w 1814 r.
Rażony piorunem kulistym
6 lat przed śmiercią – w roku 1808, Euzebiusz Słowacki poślubił Salomeę z Januszewskich. Z tego związku narodził się tylko syn Juliusz. W Krzemieńcu wybudowali własny dom, ale w sierpniu 1811 r. postanowili przeprowadzić się do Wilna, co było skutkiem objęcia przez Euzebiusza. Słowacki zmarł na gruźlicę – Salomea miała wówczas zaledwie 23 lata, z kolei Juliusz 5.
Po śmierci męża Salomea postanowiła wraz z synem wrócić do Krzemieńca. W 1818 r. wyszła ponownie za mąż – jej wybrankiem serca okazał się August Bécu – profesor Uniwersytetu Wileńskiego. Bécu pochodził z protestanckiej rodziny francuskiej – jego ojciec osiedlił się na terenach Rzeczpospolitej za panowania króla Stanisława Augusta. Co ciekawe córka Augusta z pierwszego małżeństwa – Hersylia, została żoną Teofila Januszewskiego – brata Salomei.
Niestety Salomea nie miała szczęścia do mężczyzn. Po 6 latach małżeństwa August Bécu zmarł rażony piorunem! Podczas drzemki w swoim mieszkaniu przy ul. Zamkowej 7 został rażony – najprawdopodobniej – piorunem kulistym.
Aresztowanie przez carską policję
Wraz z mężem Augustem matka Słowackiego przeniosła się do Wilna, jednak po śmierci Bécu, w roku 1827, postanowiła po raz kolejny wrócić do Krzemieńca. W 1829 r., dla podratowania własnego zdrowia, postanowiła wyjechać do m. Karlovy Vary w Czechach. Przez pewien czas mieszkała również w Dreźnie.
W wieku 46 lat – w 1838 r., została aresztowana przez carską policję, która podejrzewała ją o związku konspiracyjne z księdzem Szymonem Konarskim. Prawie rok była więziona w Żytomierzu. Salomea wspierała swojego syna finansowo – Słowacki pieniądze te dobrze inwestował na paryskiej giełdzie, dzięki czemu zyskał niezależność finansową. Salomea zmarła 7 sierpnia 1855 r. w Krzemieńcu.
Salomea była kobietą z wielkimi ambicjami, których nigdy nie mogła zrealizować. Niektórzy twierdzą, że to brak urody pokrzyżował jej plany i uniemożliwił realizację literackich planów. Jednak to raczej tamte czasy nie sprzyjały dopuszczaniu kobiet do czynnego uczestnictwa w życiu kulturalnym i literackim. Salomeę od zawsze uwierało życie arystokratki, rola matki i żony. Uważała je za próżniacze i nudne. Mimo, iż jej ojciec był zarządcą dóbr licealnych, nie odebrała też szerszego wykształcenia ponad to, które przypisane było dziewczynkom – nauka francuskiego, śpiew, rysunek i oczywiście fortepian. Tylko miłość do muzyki towarzyszyła jej przez całe życie, zwłaszcza w chwilach smutku.
Mickiewicz o Słowackiej
Jedynymi chwilami szczęścia były dla niej lata wileńskie, kiedy wraz z drugim mężem, doktorem Bécu, prowadziła w ich domu salon literacki. Miała bowiem nieprzeciętny talent towarzyski. W salonie gościli najwybitniejsi przedstawiciele literatury i nauki epoki, m.in. Adam Mickiewicz, który dla gospodyni napisał wiersz W imionniku S.B.:
Jaśniały chwile szczęśliwsze, niestety!
Kiedy na błoniach był kwiatów dostatek,
Kiedy mi było łatwiej o bukiety Niżeli teraz o kwiatek.
Ryknęły burze, ciągłe leją słoty,
Trudno wynaleźć na ojczystej błoni,
Trudno wynaleźć, gdzie kwiat błyskał złoty, Listka dla przyjaznej dłoni.
Co wynalazłem, niech tobie poświęcę,
Racz wdzięcznie przyjąć, chociażby z tej miary,
Że był ten listek w przyjacielskiej ręce, Że to ostatnie są dary.
Jednym z jej najskrytszych powierników był jednak o wiele od niej młodszy, poeta Edward Odyniec. Do niego pisała o swoich smutkach, nierzadko wykazując przy tym swoje literackie ambicje. Trwało to 30 lat. Odyniec po założeniu rodziny coraz rzadziej pisał do Salomei, czym doprowadzał ją na skraj smutku. Już dawno nie miałam poczciwego listy od Pana, zbywa mnie Pan kilkoma słowami. Czy to się tak godzi? Smuci mnie to i lękam się, czy ja podług teraźniejszego mego zwyczaju, bredząc bez rozwagi i sensu, a będąc ciągle atakowaną przez spleen, nie obraziłam Pana czy mimowolnie (…) Żebym wiedziała, że komu tyle przyjemności moimi listami mogłabym sprawić, tobym pisała, a wy nie chcecie!
Pierwsza nieodwzajemniona miłość Słowackiego
W salonie literackim Słowackich gościła również Ludwika Śniadecka – córka polskiego biologa, chemika i filozofa. Panna Śniadecka była pierwszą nieodwzajemnioną miłością naszego poety Słowackiego. Ludwika była kobietą niezależną, przy czym niezależność tę należy rozumieć na sposób romantyczny. Czytała Byrona – co nie było wówczas dobrze widziane, szczególnie wśród młodych panien. Na domiar złego jej wielką miłością był Włodzimierz Rimski-Korsak. Gdy wybranek zginął na wojnie rosyjsko-tureckiej, Ludwika wyruszyła w podróż, by odnaleźć jego ciało i sprowadzić je do Rosji. W czasie tych długoletnich poszukiwań trafiła do Stambułu, gdzie jako czterdziestolatka spotkała swoją drugą miłość, dwa lata młodszego Michała Czajkowskiego, wysłannika polskiej emigracji w Paryżu. Została jego towarzyszką życia nie dopełniwszy żadnych formalności, czym wywołała kolejny skandal. Kiedy Czajkowski zdecydował się pozostać w Turcji, przyjąć islam i imię Sadyk Pasza, Ludwika przeszła na islam razem z nim. Po wybuchu kolejnej rosyjsko-tureckiej wojny zaangażowała się w pracę na rzecz polskich uciekinierów z rosyjskiej armii. Wtedy też spotkała innego polskiego poetę Adama Mickiewicza. Wrażliwego na kobiece wdzięki wieszcza miała wprawić w zachwyt.
W roku 1829 Juliusz Słowacki wyjechał z rodzinnej miejscowości do Warszawy. Po wybuchu powstania listopadowego, poeta będący niezdolny do służby z bronią w ręku, podjął pracę w powstańczym Biurze Dyplomatycznym księcia Adama Jerzego Czartoryskiego. 8 marca opuścił Warszawę i przez Wrocław udał się do Drezna. Wieczorem 25 lipca, w ramach misji dyplomatycznej zleconej przez powstańczy Rząd Narodowy, wyruszył z pilnymi listami do polskich przedstawicieli w Paryżu i Londynie. Jadąc przez Lipsk, Weimar, Eisenach, Fuldę, Frankfurt, Moguncję, Metz i Verdun, 31 lipca w południe dotarł do Paryża. Następnego dnia specjalnie wynajętym statkiem z Calais przepłynął do Dover i dotarł do Londynu. Na początku sierpnia 1834 r. wraz z polską rodziną Wodzińskich wyruszył na długą wyprawę w Alpy. Statkiem przez Jezioro Genewskie dotarli do Villeneuve, skąd wyruszyli w górę doliny Rodanu. Na mułach pokonali góry osiągając Spiez, po czym statkiem przez jeziora Thun i Brienz dopłynęli do słynnej kaskady Giessbach. Stąd ponownie przez góry, przez Grindelwald i masyw Gotharda ze sławnym Teufelsbrücke nad rzeką Reuss osiągnęli Jezioro Czterech Kantonów z kapliczką Wilhelma Tella. Powrót nastąpił drogą kołową przez Lucernę i Berno do Genewy. Wycieczka ta zaowocowała wieloma pięknymi wierszami, stanowiąc także tło dla najpiękniejszego poematu miłosnego pt. W Szwajcarii.
Ostatnie spotkanie z matką
Nawiązał również przyjaźń z Zygmuntem Krasińskim, który stał się pierwszym wnikliwym krytykiem jego twórczości. Trzy miesiące później wyjechał do Neapolu, a stamtąd do Sorrento. Przez rok podróżował po Grecji, Egipcie, Palestynie i Syrii. W końcu osiadł na stałe w Paryżu. Kiedy w czerwcu 1842 w Nanterre pod Paryżem powstało Koło Sprawy Bożej założone przez Andrzeja Towiańskiego, przystąpił do niego również Słowacki. Dzięki temu, że działał tu również Mickiewicz, poeci spotykali się wielokrotnie. Niezgoda na zasady panujące wśród towiańczyków (zakaz pisania, wzajemna spowiedź, uległość wobec Rosji) spowodowała odejście Słowackiego z Koła w listopadzie 1843. W 1848, mimo że był poważnie chory, wyruszył do Wielkopolski, by wziąć udział w powstaniu, jednak zamierzeń swych nie zrealizował. Wtedy też ostatni raz spotkał się z matką we Wrocławiu.
Ulubieniec Piłsudskiego
Słowacki został pochowany na paryskim Cmentarzu Montmartre. Idea sprowadzenia prochów poety do kraju zrodziła się w pierwszych latach XX wieku. Postanowiono przenieść je do Krakowa i złożyć w podziemiach katedry wawelskiej w setną rocznicę urodzin wieszcza, przypadającą w 1909 roku. Podczas sprowadzania prochów Słowackiego Marszałek Piłsudski wypowiedział wielokrotnie: W imieniu Rządu Rzeczypospolitej polecam Panom odnieść trumnę Juliusza Słowackiego do krypty królewskiej, bo królom był równy. Jego prochy zostały złożone obok Adama Mickiewicza w Krypcie Wieszczów Narodowych w Katedrze na Wawelu. Słowacki był ulubionym poetą Józefa Piłsudskiego.
Testament mój – Juliusz Słowacki
Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami,
Nigdy mi, kto szlachetny, nie był obojętny,
Dziś was rzucam i dalej idę w cień – z duchami –
A jak gdyby tu szczęście było – idę smętny.
Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica
Ani dla mojej lutni – ani dla imienia; –
Imię moje tak przeszło jako błyskawica
I będzie jak dźwięk pusty trwać przez pokolenia.
Lecz wy, coście mnie znali, w podaniach przekażcie,
Żem dla ojczyzny sterał moje lata młode;
A póki okręt walczył – siedziałem na maszcie,
A gdy tonął – z okrętem poszedłem pod wodę…
Ale kiedyś – o smętnych losach zadumany
Mojej biednej ojczyzny – przyzna, kto szlachetny,
Że płaszcz na moim duchu był nie wyżebrany,
Lecz świetnościami dawnych moich przodków świetny.
Niech przyjaciele moi w nocy się zgromadzą
I biedne moje serce spalą w aloesie,
I tej, która mi dała to serce, oddadzą –
Tak się matkom wypłaca świat – gdy proch odniesie…
Niech przyjaciele moi siądą przy pucharze
I zapiją mój pogrzeb – oraz własną biedę;
Jeżeli będę duchem – to się im pokaże,
Jeśli mię Bóg uwolni od męki – nie przyjdę…
Lecz zaklinam – niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec;
A kiedy trzeba – na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!…
Co do mnie – ja zostawiam maleńką tu drużbę
Tych, co mogli pokochać serce moje dumne;
Znać, że srogą spełniłem, twardą bożą służbę
I zgodziłem się mieć tu – niepłakaną trumnę.
Kto drugi tak bez świata oklasków się zgodzi
Iść… taką obojętność, jak ja, mieć dla świata?
Być sternikiem duchami napełnionej łodzi,
I tak cicho odlecieć – jak duch, gdy odlata?
Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,
Co mnie żywemu na nic… tylko czoło zdobi;
Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,
Aż was, zjadacze chleba – w aniołów przerobi.
Fot. Wikimedia Commons, Metryki znanych Polaków – More Maiorum