W piątek Bronisław Komorowski spotkał się z mieszkańcami Torunia. Podczas wiecu doszło do niemałego skandalu. Wpuszczani byli tylko sympatycy prezydenta.
Tymczasem Tomasz Lenz (przewodniczącym Regionu Kujawsko-Pomorskiej PO) w wywiadzie z radiem PiK stwierdził, że „wszyscy wchodzili”. Członek partii rządzącej obstaje przy stanowisku, że spotkanie z Bronisławem Komorowskim było otwarte dla wszystkich, którzy chcieli wziąć w nim udział. Jednak nie jest to prawdą.
Jak informowaliśmy TUTAJ, na wiec prezydenta mogły wejść tylko te osoby, które miały przy sobie transparenty, flagi, itp. z hasłami popierającymi Komorowskiego. Zaopatrzyć się w nie można było przed drzwiami toruńskiego ratusza. – Wszyscy wchodzili. Tylko staraliśmy się nie wpuszczać osób, które są agresywne – powiedział po spotkaniu Lenz.
Czytaj także: Komorowski w Toruniu. Wpuszczeni tylko zwolennicy. Protest przed ratuszem [WIDEO]
Jednak nie jest to do końca prawdą. Nawet osoby nieodznaczające się przynależnością partyjną, mimo dostania się do środka z gadżetami, musiały opuścić dziedziniec. – Przed drzwiami stał taki pan, który zachęcał do wejścia do środka i powiedział, że mamy tylko i wyłącznie brać te transparenty, ulotki, flagi, wszystko co było związane z Bronisławem Komorowskim – mówi portalowi wMeritum.pl jedna z uczestniczek wiecu.
– I w ten sposób chcieliśmy się tam dostać. Wzięliśmy ten transparent, który obecnie jest podarty i podeptany, no i po pewnym czasie stania w środku, gdy Prezydent miał przyjechać, usłyszeliśmy, że nie mamy zaproszenia i jesteśmy proszeni o wyjście – relacjonuje.