To nie było pożegnanie Juergena Klopp i Sebastiana Kehla, jakie wymarzyli sobie kibice zespołu z Dortmundu. W tym ostatnim spotkaniu dwóch symboli BVB w XXI wieku to właśnie Borussia miała podnieść Puchar Niemiec. Rzeczywistość okazała się brutalna a Wolfsburg udowodnił wszystkim, że to on jest drugą siła piłkarską w Niemczech!
Droga do finału w wykonaniu Borussii nie jest zbyt ciekawa aż do półfinału, gdzie drużyna Kloppa wyeliminowała na Allianz Arena sam Bayern Monachium. Z kolei „Wilki” w półfinale pokonali czarnego konia tegorocznych rozgrywek, Arminię Bielefeld. Finał bez zespołu Josepa Guardioli okazał się faktem.
Finał zgodnie z tradycją odbył się na Olympiastadion w Berlinie. Oba zespoły podeszły do tego spotkanie w niemalże najlepszych formacjach. Doskonałą oprawę zrobili kibice. Ważnym elementem na trykocie Wolfsburga było niewielkie zielone serduszko z numerem 19. To uczczenie pamięci Juniora Malandy, który tragicznie zmarł w wypadku samochodowym na początku tego roku. To piękny gest, pokazujący, że zawodnicy zespołu cały czas pamiętają o nim i czują jego obecność w zespole.
Czytaj także: Bundesliga ostatniego tygodnia - najważniejsze fakty!
Na pierwszą bramkę nie trzeba było długo czekać. Już w piątej minucie spotkania klub z Dortmundu zdobył pierwszego gola. Wynik otworzył rozgrywający świetny sezon Aubameyang, który wykorzystał błąd stopera rywala, Naldo. W sytuacji tej niewiele brakowało, żeby Diego Benaglio, czyli bramkarz VFL obronił ten strzał. Drużynę Kloppa ogarnął szał radości. Borussia utrzymała prowadzenie przez kwadrans. Do rzutu wolnego podeszło kilku zawodników Heckinga. Ostatecznie bardzo silne uderzenie oddał Naldo, którego nie złapał Mitchell Langerak. Lubiany przez kibiców bramkarz BVB zaledwie odbił piłkę, która poleciała pod nogi Luiza Gustavo. Ten bez problemu uderzył ją w stronę bramki. Langerak nie poradził sobie z obroną i wynik zmienił się na remisowy. Kilkanaście minut później było już 1:3 dla „Wilków”. Najpierw niezłym strzałem popisał się de Bruyne a kolejnego gola dołożył Bas Dost. Jak na ironię, tuż przed bramką wyrownującą doskonałą szansę zmarnował Marco Reus. Śmiało można stwierdzić, że Niemiec zaprzepaścił okazję na ustawienie wyniku na dobre. Druga połowa była pokazem bezsilności BVB. Nie pomogło nawet wejście Łukasza Piszczka i Kuby Błaszczykowskiego. Do końcowego gwizdka wynik się nie zmienił.
Wygrana Wolfsburga nie powinna nikogo szczególnie zdziwić. Drużyna Heckinga ukoronowała świetny sezon upragnionym pucharem. Borussia po raz kolejny kończy rozgrywki bez żadnego trofeum. Jednak warto się zastanowić nad tym czy jest to coś dziwnego? Borussia ma problemy z rywalizowaniem z większością zespołów z Bundesligi. Rundę jesienną zakończyła na ostatnim miejscu w lidze. Sam fakt awansu do finału Pucharu Niemiec powinien być traktowany jak sukces, szczególnie przez wyeliminowanie pewnego klubu z Monachium. Wynik finału premiuje BVB grą w eliminacjach do Ligi Europy. W styczniu taki rezultat byłby przyjęty jak objawienie.
Niebawem pracę w klubie rozpocznie Thomas Tuchel. Były trener FSV Mainz planuje przeprowadzić szereg cichych transferów. Do tej pory udało się zakontraktować Gonzalo Casto z Bayeru Leverkusen. Fakt czas nie wiadomo co z transferem Johannesa Geisa. Jego aktualny pracodawca wymaga kwoty odstępnego na poziomie 15 milionów euro. Warto też wspomnieć o Julianie Weiglu, którego wykupiono z TSV Monachium. Z całą pewnością Borussia jeszcze nie skonała.
Tym właśnie meczem kończą się kolejne rozgrywki w tym sezonie w Niemczech. Dla niedowiarków, którzy uparcie twierdzili, że Borussia nadal jest czołówką w Niemczech wynik ten powinien całkowicie rozjaśnić sytuację. Dortmund powoli wypada z obiegu.
Źródło: niemieckie media
Fot: fcbayern.pl